Kulisy pracy marketera #21

Kulisy pracy marketera #21

Grzegorz Miecznikowski

Ekspert LinkedIn, szkoleniowiec, bloger, specjalista od komunikacji, optymalizacji sprzedaży i rozwoju biznesu. Mentor biznesowy. W 2015 i 2020 roku został uznany za jedną z najbardziej inspirujących osób w polskiej branży interaktywnej. Łącznie przeszkolił ze sprzedaży i marketingu już ponad 10 000 osób. Prowadzi także cykliczne webinary i live’y. Jest autorem kilku e-booków oraz kilkuset artykułów eksperckich. Po godzinach zajmuje się aktywizmem oraz śpiewa w pierwszym polskim chórze LGBT+ – Voces Gaudii.


Cześć Grzesiek! Na wstępie opowiedz nam proszę: na czym polega Twoja praca? Który obszar marketingu uważasz za swoją mocną stronę?

Czasem mam wrażenie, że moja praca polega na lansowaniu się (śmiech). Ale tak całkiem serio, dbam przede wszystkim o to, aby komunikacja moich klientów w mediach społecznościowych i digitalu, nie tylko efektywnie budowała ich marki, ale także generowała jak najwięcej leadów. Na co dzień zajmuje się głównie social sellingiem i Employee Advocacy – tworzę strategię, procesy, lejki sprzedażowe, integruje działania sprzedażowe i marketingowe oraz edukuję zespoły w firmach z zakresu wykorzystania, np. LinkedIn do sprzedaży. Konsultuję też i pomagam klientom indywidualnym czy startupom.

Wróćmy teraz do początków. Jak zaczęła się Twoja historia z marketingiem i jak rozwijała się z biegiem czasu?

Nie wiem czy wiesz, ale tak w ogóle to miałem być aktorem. Kiedy byłem dzieckiem grałem w filmach, reklamówkach, serialach, dubbingowałem, prowadziłem programy telewizyjne. W liceum mi się jednak wszystko odwidziało. Trafiłem na świetną polonistkę, która rozbudziła we mnie miłość nie do czytania, a do pisania. Koleje losu chciały, żeby wylądował jeszcze na studiach w Gazecie Stołecznej. W pewnym momencie wyjechałem też na stypendium do Kijowa i tam pracowałem przy rozwoju ukraińskiej wersji Bloxa, czyli blogowego portalu Agory. Po powrocie prowadziłem już własną kolumnę w Gazecie Wyborczej.

Kiedy jako dziennikarz się wypaliłem, postanowiłem zmienić branżę i przejść na „ciemną stronę mocy”, czyli do PR-u i marketingu. Przez trzy lata pracowałem m.in. dla miasta stołecznego Warszawy, robiąc marketingu sportowy, wspomagałem organizację pozarządowe w działaniach PR, prowadziłem nawet warsztaty i obozy dziennikarskie dla młodzieży. Po tych trzech latach osiągnąłem sufit, a przynajmniej tak mi się wydawało, i zapragnąłem założyć własną agencję. Ale to doświadczenie też, gdzieś musiałem zdobyć, mimo że wydawało mi się wtedy, ze wiem wszystko. Zgłosiłem się na staż do LEWIS PR – agencji, która stanowi czołówkę w międzynarodowych agencjach sieciowych. Zespół dostrzegł we mnie jakiś potencjał, bo zamiast do PR-u trafiłem do działu sprzedaży. Stamtąd trafiłem na jakiś czas do startupy, który znajdował się w początkowej fazie rozwoju i to też była prawdziwa lekcja życia, którą bardzo doceniam.

W międzyczasie założyłem działalność gospodarczą, ale tak naprawdę z własną agencją, pełną parą i na poważnie ruszyłem w 2017 roku. Tak to się wszystko zaczęło, a teraz jestem tutaj.

W codziennej pracy istotne są nasze predyspozycje. Jakie cechy Twoim zdaniem powinien mieć dobry marketingowiec?

Zawsze mówię, że tak naprawdę w marketingu liczy się empatia. Dobry marketer powinien mieć nie tylko umiejętności techniczne i analityczne, ale powinien też być dobrym psychologiem lub humanistą, który potrafi wczuć się w odbiorcę na tyle, aby móc go porwać w podróż, aby zaangażować go, aby poruszyć (i nie mówię tutaj o taniej kontrowersji albo pieskach i kotkach).

Kontrowersyjną kwestią w świecie marketingu, PR-u i sprzedaży są często studia kierunkowe. Czy uważasz, że są one potrzebne, by zacząć w tej branży?

Jestem chyba najlepszym przykładem, że nie są. Skończyłem filologię ukraińską na Uniwersytecie Warszawskim, studiowałem polonistykę, przez dwa semestry chodziłem na zajęcia z psychologii. W marketingu nie liczy się teoria, a praktyka. Na studiach w Polsce nikt nie uczy obsługi konkretnych narzędzi czy kanałów. Poza kilkoma wydziałami, studia prowadzą teoretycy, a nie praktycy. I to w dodatku na przeterminowanych wiedzowo podręcznikach.

Marketing jest dziedziną, w której coś nowego pojawia się każdego dnia i żadne studia na to nie przygotują. To sam marketer powinien być głodny wiedzy i cały czas się dokształcać.

Na studiach, moim zdaniem, lepiej zdobyć umiejętności, które w tej pracy nam się przydadzą, a które mogą dotyczyć analizy danych, copywritingu i pisania, tworzenia materiałów multimedialnych (np. montaż dźwięku czy wideo) czy psychologii lub zachowań społecznych.

W swojej firmie, powiem szczerze, częściej współpracuję z osobami po psychologii, socjologii, różnych filologiach, kierunkach artystycznych, niż z osobami po studiach kierunkowych. Mają lepszy zestaw, potrzebnych kompetencji miękkich i twardych na start. Całej marketingowej reszty można się szybko nauczyć.

Ponarzekajmy trochę. Która część Twojej pracy jest dla Ciebie najbardziej problematyczna?

Zbyt krótka doba. I mówię tutaj poważnie. Przede wszystkim klienci. Ale gdybym mógł mieć takie narzędzia jak Hermiona Granger w Więźniu Azkabanu albo chociaż super szybkość Flasha z komisków DC – nie pogardziłbym. Zbyt wiele pomysłów na e-booki, działania aktywistyczne, kampanie pro-bono czeka w kolejce na realizację przy tak krótkiej dobie.

A skąd Twoim zdaniem najlepiej czerpać wartościową wiedzy marketingową? Gdzie uczyć się teorii, która naprawdę później się przyda?

Od praktyków. A ci często dzielą się wiedzą nie tylko na szkoleniach, ale także na LinkedIn czy na swoich blogach. Mam całą listę takich ekspertek i ekspertów, których warto obserwować i czerpać garściami z tego czym się dzielą, to m.in. Monika Czaplicka, Edyta Kowal, Anna Ledwoń-Blacha, Katarzyna Dworzyńska, Wojtek Kardyś, Robert Marczak, Bartosz Filip Malinowski, Paulina Mazur, Dagmara Pakulska, Agata Patoła, Jagoda Prętnicka, Szymon Słowik, Marlena Stremler, Rafał Szymański, Piotr Zieliński czy Bartek Ziemiański. Polecam ich profile na LinkedIn.

Przejdźmy do kwestii ważnej w każdym zawodzie, a mianowicie do wynagrodzenia. Na jaką pensję może liczyć dobry marketingowiec/PR-owiec?

Wszystko zależy od firmy, doświadczenia, stanowiska i umiejętności. Agencje często płacą mniej młodszym pracownikom, ale z kolei to świetna droga, aby zdobyć doświadczenie i zgłębić marketing dla wielu branż i klientów. Marketer in-house’owy będzie zarabiał na pewno więcej. Wynagrodzenia w tej branży są bardzo różne, zresztą jak oczekiwane kompetencje. Marketing Manager Marketing Managerowi nierówny.

Podobno internet nie wybacza i nic w nim nie ginie. Jakie są najczęstsze i najbardziej błahe błędy marketingowców?

Pierwszy z nich to na pewno brak „big picture”. W wielu strategiach i taktykach marketingowych brakuje, tak zwanego, dużego obrazka i skupienia się na celach długoterminowych. Drugi to nieznajomość grupy docelowej. Wielu marketerów chce trafić do bardzo szerokiej grupy docelowej, zamiast mikrotargetować swój przekaz. Trzeba pamiętać, że jak coś jest do wszystkiego to jest do… niczego. Wiele brandów i marketerów zapomina, że media nie służą już wyłącznie do zamieszczania informacji, ale do dialogu z konsumentami. Marki cały czas mówią o sobie zamiast mówić do innych. Kolejnym jest brak chęci do uczenia się. Co sprawia, że kampanie, które prowadzą marketerzy są nieefektywne i niedopasowane do oczekiwań konsumentów pod kątem trendów czy kanałów. I ostatni – brak empatii. Zwłaszcza przy przygotowywaniu kampanii w duchu femvertisingu i marketingu równościowego. Kończą się często na „szczuciu cycem”, „jechaniu na kontrowersji” lub po prostu ośmieszaniu mniejszościowych grup docelowych. Powodzenie biznesowe przedsiębiorstw jest mocno powiązane z uwarunkowaniami kulturowymi i społecznymi państw, w których funkcjonują.

A czy masz jakieś złote rady dla kogoś, kto dopiero rozpoczyna karierę w naszym obszarze zatrudnienia?

Jedną. Bardzo prostą. Znajdź swoją niszę. Zarówno jeśli chodzi o pracę etatową, jak i potencjalnie o freelancowanie czy założenie później własnej agencji.

To na koniec może zdradź nam, jaka kreacja marketingowa wzbudziła w Tobie najwięcej emocji w ostatnim czasie?

Najwięcej emocji (tych negatywnych) budzi we mnie marketingowa kampania naszego rządu i instytucji mu podległych, mająca wybielać działania oparte o nieprawdziwe informacje, szczucie mniejszości i kobiet. To działania, które codziennie możemy obserwować w mediach tradycyjnych i social media. Wystarczy przejrzeć chociażby strony ministerstw, Kancelarii Premiera, czy ba!, nawet polskiej policji, która zintensyfikowała działania PR-owe, po tym jak wielokrotnie zaatakowała uczestników demonstracji. I to jedyna kampania, na którą w tym roku powinniśmy zwracać uwagę i niezależnie od poglądów politycznych, ścieżki kariery – piętnować.

Wielkie dzięki, pozdrowienia!

Pozostałe nasze wywiady przeczytacie tutaj.

Odpowiedzi zebrała Agnieszka Zwolan.


📢 Zapraszamy także do naszych grup:
 Social Media Jobs  https://bit.ly/2GB5MXs
 Advertising/PR Jobs  https://bit.ly/1Puw3z5
 Marketing – Pierwsza Praca  https://bit.ly/2F6uQU3
 Rocket Jobs > 10K  https://bit.ly/2AkLuMn
 Sprzedaż cała Polska  https://bit.ly/2RMpMIG
 Design cała Polska  https://bit.ly/2JOIkFI
 Marketing, e-commerce, SEO/SEM  http://bit.ly/32uFhsq
 Rocket Community  https://bit.ly/2PQofkI

💪 na naszego LinkedIna:
 https://www.linkedin.com/company/rocket-jobs

😎 oraz na naszego Instagrama:
 https://www.instagram.com/rocketjobspolska

Content marketing specialist

Content marketing specialist w RocketJobs.pl w latach 2020-2021.

Reklama pracy dla kierowcy

Czytaj także

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w tekście
Zobacz wszystkie komentarze