Czy wszystkie drogi prowadzą do sukcesu? Radzimy, jak obrać te właściwe
Według raportu RocketJobs.pl „Jak pracować, by nie żałować?” niemal 1/3 ankietowanych żałuje, że nie zaczęła pracować wcześniej. Już w szkolnych latach nasze poczynania mogą zaważyć na przyszłej karierze. Warto zatem jak najwcześniej zacząć poważne rozważania i planowanie ścieżki kariery. Najlepiej jeszcze na etapie szkoły średniej. Nawet jeśli plany będą się dynamicznie zmieniać, wytyczą azymut, który w ostatecznym rozrachunku pokieruje nas do sukcesu.
Spis treści
Już przekwitły kasztany, a letnie promienie słońca wdzierają się do każdego domu. Można by pomyśleć, że dla młodych ludzi wakacyjna przerwa od szkolnych trudów to okres laby i beztroskiego odpoczynku. Zwłaszcza dla studentów i świeżo upieczonych maturzystów, którzy mogą nacieszyć się trochę dłuższym sezonem wolności. Czy aby na pewno? Przypomnijmy sobie, jakie niepokoje towarzyszyły nam wszystkim, gdy nadszedł moment zadecydowania o swojej ścieżce kariery.
Ta poważna decyzja, która może się okazać nie mniej wiążąca na długie lata niż stanięcie na ślubnym kobiercu. Z perspektywy czasu może się wydawać, że to pryszcz. Przecież „pracę zawsze można zmienić, a w razie czego nawet przebranżowienie znajduje się w zakresie możliwości młodej osoby”. Łatwo powiedzieć, gdy samemu ma się to już za sobą. Pierwsze kroki zawodowe jednak nie raz zostawiają permanentne piętno na całej historii zawodowej. Jeżeli nie poprzez wpis do akt, to chociażby towarzyszący nam żal. Jak zatem skutecznie zaplanować karierę, żeby zminimalizować ryzyko przyszłego poszukiwania straconego czasu? W odpowiedzi na to pytanie pomoże nam ekspertka HR, wykładowca akademicki i trener biznesu – Joanna Kamińska.
Kiedy rozpocząć planowanie ścieżki kariery?
Jeszcze jakiś czas temu decyzję o tym, czym chcemy zajmować się w życiu, podejmowaliśmy „dopiero” w wieku 16 lat, wybierając specjalistyczny profil klasy w liceum. Obecnie już po 8. klasie podstawówki w wieku 13-14 lat. Przecież to niedorzeczne! Zawsze można jeszcze skorzystać z poprawki celów zawodowych, wybierając zupełnie inne przedmioty maturalne i licząc na nadrobienie w ostatniej chwili braków w wykształceniu. Studia zresztą też nie są wiążące, a i po nich w dalszym ciągu wchodzi w grę przebranżowienie. Każdy kolejny etap wymaga jednak coraz większego trudu i poświęcenia. W rezultacie przy błędnym podjęciu swoich pierwszych kroków na ścieżce kariery i edukacji ten z dumą niesiony oświaty kaganiec staje się z trudem dźwiganym krzyżem. Jakkolwiek ta wizja nie byłaby abstrakcyjna, okazuje się, że nasze decyzje już na etapie szkoły średniej powinny przynajmniej nie kolidować z potencjalnymi planami zawodowymi. Jak można je sformułować, żeby taka opcja w ogóle wchodziła w grę?
Krok pierwszy – im wcześniej, tym lepiej
Ekspertka radzi, żeby przy ustalaniu swoich celów zawodowych podzielić działania na trzy etapy. Każdy z nas posiada pewne talenty, które rozwija prawdopodobnie już od najmłodszych lat. Nie zawsze oznacza to bycie gwiazdą sportu lub wybitnym plastykiem. Często nasze mocne strony mogą oscylować w zakresie samych kompetencji lub zdolności do sprawniejszego operowania w określonych obszarach.
Najlepiej jest jak najwcześniej zidentyfikować swoje mocne strony i talenty – to zdecydowanie pierwszy krok. Im wcześniej to zrobimy, tym mamy więcej czasu na ich odpowiednie doszlifowanie i rozwijanie. Dlatego warto przyjrzeć się temu w szkole średniej, nie dopiero po studiach. Natomiast nigdy nie jest na to za późno, więc w każdym momencie zawodowego życia możemy to jeszcze zrobić
– wyjaśnia trenerka biznesu, Joanna Kamińska.
Nie zawsze dysponujemy wystarczającymi pokładami samoświadomości, żeby określić te obszary już na pierwszy rzut oka. Jeżeli jednak brakuje nam dostatecznej pewności siebie, żeby wskazać, w czym jesteśmy najlepsi, warto skorzystać z dostępnych narzędzi. Pomocne może okazać się nawet stworzenie mapy myśli czy prostego pliku w Excelu, który dostarczy nam spojrzenia na sprawę „od zewnątrz”.
Możemy skorzystać z gotowych narzędzi jak np. test talentów Gallupa, możemy również samodzielnie podejść do analizy swoich predyspozycji korzystając z wielu dostępnych wskazówek i narzędzi
– dodaje.
Krok drugi – szczegółowy research
Nie bez powodu często decydujemy się iść w ślady rodziców, również w sprawach zawodowych. W tym, co znane, zwyczajnie czujemy się pewniej. Warto zatem przed poświęceniem swojego życia jednej branży, zgłębić wszystkie jej niuanse zarówno pod kątem pozytywów, jak i negatywów. Być może to, co sprawdza się jako zainteresowanie niekoniecznie stanowi materiał na wymarzoną profesję. A wielką stratą byłoby zabicie w sobie pasji. W drugim kroku warto zatem przywdziać strój agenta 07 i rzucić się w wir szalonego researchu. Kto wie, czy tuż za rogiem nie czeka szansa, której nawet nie wzięlibyśmy pod uwagę?
Drugim krokiem jest wybranie branż, które nas interesują i poznanie ich od środka. Warto wybrać się na targi związane z branżą, która nas interesuje np. branży nieruchomości, IT czy beauty i zobaczyć jakie są w niej możliwości, bo często mamy pewien obraz bazujący na wyobrażeniach, które nie zawsze znajdą odzwierciedlenie w praktyce. Warto także brać udział w targach pracy – poznawać firmy i zadawać pytania
– tłumaczy ekspertka.
Krok trzeci – od teorii po praktykę
Nic tak nie rozwija kompetencji w danym zakresie jak praktyka. A nawet praktyki.
Kolejnym etapem jest branie udziału w dniach otwartych firm oraz zatrudnianie się na staże i praktyki – jeśli nie wiemy dokładnie co nas interesuje i rozważamy kilka alternatyw, warto je wypróbować żeby mieć pewność, że wybierzemy właściwie
– opowiada Joanna Kamińska.
To nie tylko szansa dla nas na zdobycie wartościowego doświadczenia, ale także sygnał dla przyszłego pracodawcy świadczący o naszym zaangażowaniu w rozwój swojej kariery.
Pracodawcy często obawiają się u osób młodych tego, że nie dadzą sobie rady w rutynie pracy, że po kilku dniach zrezygnują, więc jeśli jesteśmy w stanie pokazać, że wywiązywaliśmy się już wcześniej z zawodowych obowiązków, będzie to dużym atutem
– podkreśla Kamińska.
Nawet najpilniejszy uczeń, którego dyplomy są całe upstrzone wyróżnieniami, nie daje pracodawcy gwarancji, że odnajdzie się w świecie biznesu. Jeżeli jednak raz utrzymaliśmy się na powierzchni biurowej codzienności, z każdą kolejną sytuacją będzie już tylko łatwiej. Nabędziemy doświadczenia i intuicji, które niczym nić Ariadny zorientują nas w tym zawodowym labiryncie.
Jakiej pracy szukać?
Nawet najbardziej niepozorne doświadczenie zawodowe może stanowić świadectwo naszej wartości na rynku pracy. Przyszły pracodawca z pewnością zwróci uwagę na to, że podczas gdy nasi rówieśnicy z liceum lub ze studiów hulali w wolnym czasie, byliśmy dobrze zorganizowani i zaangażowani w budowę swojej przyszłości, żeby podjąć się zawodowych aktywności. Należy się jednak spodziewać, że im jesteśmy młodsi, tym bardziej ograniczone będą nasze możliwości znalezienia pracy. Nic zresztą dziwnego. Wielu pracodawców obawia się zatrudniania osób nieletnich ze względu na rygorystyczne zasady prawa pracy, które ich obejmują. W końcu jaka jest korzyść z 16-letniego pracownika lodziarni, jeśli prawnie nie może nawet użyć bitej śmietany w sprayu, ponieważ ta jest pod ciśnieniem? W młodym wieku warto zatem korzystać z okazji, nawet jeżeli nie są idealnie skrojone pod nasze długoterminowe cele. Ekspertka zapewnia, iż zaprocentuje to w dłuższej perspektywie.
W momencie, kiedy możliwe jest zdobywanie pierwszych doświadczeń zawodowych, warto to robić. Wiadomym jest, że najczęściej pierwsza praca, to letnie zajęcia dorywcze w gastronomii, czy sprzedaży i to jest jak najbardziej ok. W liceum, czy do połowy studiów bez problemu możemy stawiać na taką pracę i wpisywać ją do pierwszych CV. Dla pracodawców takie doświadczenia są cenne, gdyż są dowodem na to, że ich przyszły pracownik jest osobą sumienną i chcącą pracować.
Joanna Kamińska zaleca również, żeby szkolne lata poświęcić na cele długoterminowe, takie jak rozwój swoich kompetencji i talentów.
Wyższe wykształcenie czy większe doświadczenie – nie trzeba wybierać
Sytuacja zmienia się diametralnie na studiach. Lata akademickie to nie tylko brylowanie inteligencją na kampusie swojej alma mater. To ważny okres w rozwijaniu kwalifikacji i zdobywaniu doświadczenia zawodowego. Niestety sama edukacja kierunkowa nie zawsze wystarczy, żeby dostać się do wymarzonej branży. Chociaż wizja studenta z 10-letnim doświadczeniem i znajomością 8 języków jako idealnego kandydata jest na szczęście mitem w większości firm, w dalszym stopniu zawodowe poczynania są na wagę złota. W pewnym momencie jednak wymarzone wakacyjne profesje przestają wystarczać. Pora rozejrzeć się za czymś konkretnym, co stworzy stabilny fundament pod budowę naszej dalszej kariery.
Na studiach zdecydowanie warto szukać już zajęć związanych z przyszłą, planowaną drogą zawodową. Im wcześniej, tym lepiej, ale na pewno połowa studiów, to już czas na to, żeby rozpocząć. Na początek warto poszukać praktyk i staży w branży, którą rozważamy. Nawet jeśli będą mniej płatne niż np. praca w gastronomii, to docelowo przyniosą nam zysk. Wystarczy wyobrazić sobie, że jeśli zaczniemy pracować w branży na drugim z pięciu lat studiów, to kończąc uczelnię będziemy mieć 4 lata doświadczenia zawodowego (nawet jeśli będą to głównie praktyki i staże). W porównaniu z osobą, która dopiero po studiach zacznie szukać pracy, wypadamy zdecydowanie lepiej. Dodatkowo, jeśli to tylko możliwe, pod koniec studiów warto postawić na bardziej elastyczny tryb nauki i zacząć pracować w większym wymiarze godzin
– radzi ekspertka.
Według raportu RocketJobs.pl “Jak pracować, by nie żałować” stworzonego pod patronatem SWPS Innowacje w obszarze aktywności zawodowej, niemal 1/3 ankietowanych żałowała, że nie zaczęła pracować wcześniej. Nie ma sensu się linczować. Każdy przypadek jest indywidualny i tak też należy go rozpatrywać.
Nie zawsze warto poświęcać to, co już zaczęliśmy
Według raportu żal wywołuje również wspomnienie uczenia się niewystarczająco dobrze lub zaniechania rozpoczętych szkoleń. W wielu przypadkach może to być wynikiem nadmiernego poświęcenia się sferze zawodowej. Jeżeli warunki na uczelni nie pozwalają na podjęcie się regularnego zatrudnienia, można zawsze postawić na niezależny rozwój własnych kwalifikacji. To nie tylko kwestia kursów, lecz również dodatkowych zajęć, które wyróżnią nas na tle innych kandydatów.
Jeśli jesteśmy jeszcze w szkole średniej albo na studiach, na których trudno nam pogodzić naukę z pracą zawodową, warto postawić chociaż na aktywności w miejscu nauki. Może to być aktywne działanie w samorządzie, biurze karier, organizowanie wydarzeń, współpraca z pracodawcami, czy realizowanie projektów dla lokalnego środowiska. Realizowanie takich zadań świadczy o tym, że jesteśmy aktywni i proaktywni, wymaga dobrej organizacji i wielu kompetencji miękkich, których potrzebują pracodawcy
– twierdzi Kamińska.
Jedno jest pewne – im wcześniej chwycimy tego byka za rogi, tym łatwiejsza będzie dalsza walka.
Nic nie może przecież wiecznie trwać
Niebezpiecznie jest wierzyć w to, że coś trwa wiecznie – śpiewał niegdyś Sidney Polak otwierając wino ze swoją dziewczyną. Czyżby były to słowa inspirowane studenckimi doświadczeniami? Jeśli nie, w dalszym ciągu mogą posłużyć za przestrogę. Filozofia wariabilizmu zakłada, że cała rzeczywistość jest zmienna. Tym samym rynek pracy również. Szczególnie w obecnym okresie gwałtownych rewolucji technologicznych i gospodarczych ciężko być w stu procentach pewnym jutra. Nowe zawody wyrastają każdego dnia jak grzyby po deszczu. Te wartościowe zostają natomiast w mgnieniu oka zebrane przez wprawnych karierowo grzybiarzy. Młodzi ludzie rozpoczynają studia lub czynią pierwsze kroki na rynku pracy otoczeni aurą ogromnej niepewności. Czy w takim otoczeniu można nadal planować w długiej perspektywie czasu swoją drogę zawodową? Ekspertka zaznacza:
Na pewno myśląc o swojej drodze zawodowej długoterminowo, trzeba założyć elastyczność i konieczność przebranżowienia się. Wiele zawodów zmieni się znacząco na przestrzeni kolejnych kilkudziesięciu lat, ale ta zmiana wciąż się dokonuje i podobnie rynek pracy wygląda obecnie. Jedyna różnica będzie taka, że zmiany nabiorą jeszcze większej dynamiki.
Planowanie ścieżki kariery też powinno być elastyczne
Podobnie jak zięby Darwina, które w procesie ewolucji w ciągu zaledwie kilku pokoleń dostosowały kształt swoich dziobów do pożywienia, człowiek również posiada pewną naturalną zdolność adaptacyjną. Jest ona jednak znacznie wydajniejsza i nawet jako pojedyncze osoby potrafimy adaptować się do przeróżnych sytuacji. Bez względu na to, jak szybko kręciłaby się karuzela zmian.
Biorąc pod uwagę jednak, że żyjemy obecnie w takim właśnie świecie – szybko zmieniającym się i wymagającym elastyczności, to jesteśmy też do tego dużo bardziej przygotowani. Nie spodziewam się więc, że będzie to problematyczne dla osób, które w najbliższych latach będą wchodziły na rynek pracy. Warto stawiać po pierwsze na rozwój kompetencji, które pozwolą nam na bezproblemowe korzystanie z nowych technologii. Po drugie konieczna jest znajomość języków obcych. A po trzecie rozwój kompetencji miękkich – na ich deficyt najbardziej zwracają uwagę pracodawcy i w kolejnych latach na pewno będzie się to utrzymywało.
Warto zadbać o te trzy bazowe obszary, do tego nastawić się na analizowanie zmian na rynku i elastyczność, a po trzecie rozwijać swoje mocne strony – jeśli w czymś jesteśmy naprawdę dobrzy, znajdziemy pracę, niezależnie od zachodzących na rynku zmian. Czasami będzie trzeba jedynie zmodyfikować sposób wykorzystania naszych predyspozycji i przerzucić je do innej branży, ale fundamenty, które mamy, jeśli tylko odpowiednio o nie dbamy, na pewno będą nas wspierać.
– uspokaja ekspertka.
W takich okolicznościach nie pozostaje zatem nic innego niż puścić się brzegu i popłynąć razem z tą zmieniającą się rzeczywistością, powtarzając za Heraklitem z Efezu, że przecież wszystko płynie.
Dokładne planowanie ścieżki kariery czy korzystanie z bieżących okazji?
Na co zatem postawić w ostatecznym rozrachunku? Czy czarnym koniem okaże się rygorystyczny program na przyszłość a może nowy zawodnik zdominuje konkurencję? Chociaż przyszłości nie można całkowicie przewidzieć, warto wiedzieć, na czym się stoi i gdzie się podąża. Z drugiej strony, elastyczność jest niezwykle pożądaną cechą. Ale też życie według wielkiej improwizacji i pełnego freestyle’u niewielu osobom wychodzi na plus. Tak jak twierdził amerykański generał i prezydent Dwight Eisenhower – plany nigdy mu się nie przydały, lecz samo planowanie zawsze. Joanna Kamińska radzi:
Jeśli skorzystamy z bieżącej okazji, która będzie atrakcyjna np. finansowo, a nie będzie nam odpowiadała, to może na jakiś czas zatrzymamy się w miejscu, które zaspokoi nasze bieżące potrzeby. Natomiast później będzie nam trudniej zmienić pracę na taką, która jest zgodna z naszymi życiowymi celami i planami. W ubieganiu się o nią będziemy konkurować z osobami, które wcześniejsze doświadczenia zdobyły w pokrewnej branży. Dlatego z okazjami warto uważać i zastanowić się, czy docelowo nie będą mi przeszkadzać w dalszej drodze zawodowej.
Dokładne planowanie ścieżki kariery też niekoniecznie będzie efektywne. Jeśli mamy tendencję do tego, aby zbyt kurczowo trzymać się poczynionych planów, nie będziemy w stanie elastycznie reagować na pojawiające się możliwości, czy konieczne zmiany, a rynek będzie się zmieniał. Bardziej postawiłabym na zarys, check listę, kamienie milowe i obserwację. A kiedy na naszej zawodowej drodze pojawi się okazja, wtedy sprawdzamy czy wpasowuje się w nasz plan lub przynajmniej nie spowoduje, że z niego wypadniemy bez możliwości powrotu.
Na dwoje babka wróżyła. Pamiętajmy, że oprócz wyjątkowych okoliczności, to my kierujemy swoim losem. Warto zatem w porę wyznaczyć mu taki kierunek, aby w przyszłości z dumą oznajmić: „Pracowałem tak, by nie żałować”.
Raport „Jak pracować, by nie żałować?” pokazuje, że planowanie ścieżki kariery jest ogromnym wyzwaniem dla młodych ludzi
Skuteczne planowanie ścieżki kariery nikomu nie przychodzi z łatwością. Nie sposób zatem wymagać, że młode osoby bez większego obycia w świecie kariery będą mieć z tym szczególny problem. Według raportu RocketJobs.pl „Jak pracować, by nie żałować?” aż 47 proc. badanych miało poczucie, że do późnego wieku nie wiedzieli, kim chcą być z zawodu. Sam wybór zawodu również stanowił wyzwanie dla niemal połowy ankietowanych. Co ciekawe, 44 proc. przyznaje, że nie był to wybór per se, a efekt tak zwanego zrządzenia losu. Warto zatem wziąć los w swoje ręce i niczym antyczne Moiry zadbać o jego właściwe utkanie. Tak, aby w przyszłości móc się pochwalić, że nie żałujemy żadnej z podjętych decyzji.
Joanna Kamińska – od 15 lat dba o najlepsze praktyki HR w polskich firmach. Obecnie prowadzi butikową firmę – Go 4 HR, w ramach której wdraża działania HR do firm, realizuje projekty i szkolenia z obszaru HR oraz wizerunku pracodawcy. Jest także psychologiem, wykładowcą akademickim i autorem tekstów o tematyce HR.
Komentarze