Od dłuższego czasu możemy zaobserwować kult rozwoju osobistego, który pcha nas do wydawania coraz większych sum pieniędzy na to, aby spełnić sen o „byciu lepszą wersją siebie”. Wydaje się, że nieważne w jakim kierunku zmierzamy – rozwój sam w sobie jest celem. Nie rozwijamy się = stoimy w miejscu.
Ale przecież zdarzają się zmiany, które wcale nie muszą być wartościowe. Dlatego warto określić sobie konkretne cele rozwojowe i wyznaczyć kompetencje potrzebne do ich osiągnięcia. Pozwoli to na monitorowanie efektów na końcu procesu rozwojowego. Jeśli przykładowo chcemy lepiej radzić sobie z trudnymi sytuacjami i wiemy, że może nam w tym pomóc większa odporność, to warto dowiedzieć się, co możemy rozwijać w zakresie wiedzy, umiejętności i postawy. Zatem aby rozwinąć odporność przyda się zdobycie wiedzy na temat mechanizmów powstawania stresu, umiejętność elastycznego reagowania na sytuacje trudne oraz zbudowanie przekonania o możliwościach zarządzania własną reakcją stresową.
Istnieją różne metody wspomagające rozwój, np. studia wyższe, kursy, szkolenia, coaching, mentoring, wydarzenia konferencyjne etc. Ważne jest to, aby dobrać odpowiednie narzędzia do celów rozwojowych, ponieważ nie każda metoda pozwala tak samo skutecznie rozwijać poszczególne komponenty kompetencji. Przykładowo – uczestnictwo w wydarzeniach konferencyjnych nie przynosi wymiernych efektów w postaci przyrostu umiejętności, ale może rozwinąć odpowiednią postawę. Często eventy rozwojowe podnoszą samopoczucie i sprawiają, że ludzie się od nich uzależniają. Żeby zatem nie stać się „ćpunem rozwojowym”, warto robić bilans zysków i start. Przeanalizowanie wydarzeń rozwojowych i określenie, czy zainwestowane środki przyniosły oczekiwane rezultaty, pozwala mądrzej kierować swoim rozwojem.
Wydawałoby się, że nie można rozwinąć się za bardzo, ale to niekoniecznie jest prawda. Kompetencje pozwalają nam skuteczniej działać w jakimiś otoczeniu, co oznacza, że powinny być dopasowane do wymagań danego środowiska. Można mieć jakąś kompetencję rozwiniętą w sposób przesadny, który utrudnia skuteczne działanie, np. zbyt mocno rozwinięta odporność na krytykę utrudnia wgląd w siebie, nadmiarowość w szacowaniu ryzyka prowadzi do paraliżu decyzyjnego. Można też rozwijać kompetencje, które w żaden sposób nie przekładają się na lepsze funkcjonowanie w otoczeniu, a wymają od nas wiele wysiłku i czasu. Na przykład kiedy szlifujemy do poziomu doskonałości kompetencje związane z nauką języka obcego, którego nie mamy okazji prawie wcale wykorzystywać. Nawet jeśli ogólnie wpływa to korzystnie na nasz mózg, to warto sobie zadać pytanie, czy nie warto optymalizować podejmowanych działań rozwojowych, po to by efektywniej wykorzystywać ograniczone zasoby czasu i energii.
Każdy z nas ma wrodzony poziom odporności na stres i pomimo tego, że możemy tę kompetencję rozwijać, to zachęcanie każdego do przekraczania granic swojego poczucia bezpieczeństwa może dla niektórych skończyć się atakiem paniki zamiast rozwojem. Oczywiście rozwój idzie w parze ze zmianami, a te zwykle wymagają jakiejś mobilizacji organizmu i wiążą się z dyskomfortem. Jednak poziom nasilenia napięcia ma tu ogromne znaczenia. Dobrą analogią może być morsowanie, które z zasady ma hartować ciało i zwiększać tolerancję zimna. Warunkiem jest stopniowe bodźcowanie organizmu – jeśli nie zachowa się odpowiedniej ostrożności, można doprowadzić do hipotermii. Podsumowując każdy z nas ma inaczej ustawiony próg optymalnego napięcia potrzebnego do rozwoju. Warto więc uważnie obserwować reakcje swojego ciała, aby uelastyczniać granice swojej wytrzymałości, a jednocześnie ich nie nadwyrężać.