6-godzinny dzień pracy w piątki, workation – Jakub Papuga i Rafał Golan opowiadają o pracy w Happy Parrots!
Zastanawiacie się, jak wygląda praca w agencji marketingowej i którą z nich wybrać na swojej ścieżce zawodowej? Porozmawialiśmy z Jakubem Papugą (CEO & Founder) i Rafałem Golanem (Co-founder) z Happy Parrots. Liczba przesłanych CV na pracę w ich agencji w porównaniu z ostatnią rekrutacją wzrosła o 500%. Czego więc mogą się spodziewać potencjalni pracownicy? Co jest kluczowe podczas rekrutacji, a potem w trakcie pracy? Jakie są plany rozwoju Happy Parrots? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie poniżej.
Opowiedzcie proszę, skąd w ogóle pomysł na otworzenie agencji? Jak się zaczęła wasza kariera?
Jakub Papuga: Long story short jest taka, że jako specjalista od marketingu od dawien dawna miałem wiele zapytań o współpracę czy pomoc w działaniach marketingowych. Często podejmowałem się tych projektów i zostawiałem dobre wrażenie ze współpracy. To procentowało, bo poleceń było tak dużo, że mogłem opuścić etat i przejść na freelance, pracując na swoje nazwisko.
Pomysł założenia agencji marketingowej narodził się dość naturalnie w chwili, gdy ilość zleceń i zapytań o współpracę była tak duża, że nie było możliwości, aby zrealizować je w pojedynkę. Potrzebny był zespół. Wtedy pojawił się Rafał.
Podjęliśmy decyzję, że chcemy skalować ten biznes i dawać firmom dobrą jakość, bo tego na polskim rynku brakuje.
W tym samym czasie okazało się, że Monika z którą współpracowaliśmy projektowo była na etapie poszukiwania nowego miejsca pracy w pełnym wymiarze czasu. Nie mogliśmy odpuścić tej okazji, bo znaliśmy jej umiejętności i charakter – wiedzieliśmy, że to odpowiednia osoba, by wskoczyć do zespołu i pomóc nam rozwijać agencję. Tak narodziło się Happy Parrots.
Rafał Golan: Oboje z Jakubem mamy spore doświadczenie, ja pracowałem poza Polską ponad 12 lat u takich gigantów jak Amazon. Z Jakubem poznaliśmy się pracując w tej samej firmie w Krakowie, potem robiąc projekt strategii rozwoju marki dla dużej międzynarodowej firmy zaangażowałem Kubę do pomocy przy tworzeniu strategii marketingowej. Od słowa do słowa okazało się, że Kuba rozpoczął działalność w zakresie Performance Marketingu, gdzie trochę mu pomagałem. Rozwijaliśmy się na tyle dynamicznie, że zdecydowaliśmy się na wspólne otwarcie Agencji i spółki.
Ile osób na początku liczyła wasza firma i ile osób liczy obecnie?
RG: Tak jak wspomniał Kuba, zaczynaliśmy od pracy w trzyosobowym zespole. Dodatkowo współpracowaliśmy z freelancerami, którzy bardzo nam w tamtym momencie pomagali. Mamy względem nich ogromny dług wdzięczności.
JP: Aktualnie, razem z osobami, z którymi współpracujemy projektowo – zespół liczy 12 osób. Jednak wiele wskazuje na to, że tradycyjnie już – w kolejnym miesiącu dołączy do nas kolejna osoba.
Czy od początku mieliście ułożony plan, jakich ludzi chcecie zatrudniać i szliście ściśle określoną ścieżką?
RG: Myślę, że to był najważniejszy punkt naszej współpracy, a mianowicie ułożenie strategii rozwoju firmy. Spędziliśmy nad tym bardzo dużo czasu określając w jakim kierunku chcemy się rozwijać, kogo szukamy do zespołu, jakie mamy wartości i jak wykorzystujemy środki finansowe. Ustalenie tej strategii, której od początku się trzymaliśmy, pomaga na stabilny wzrost biznesu o 107% rok do roku.
JP: Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że odpowiednia strategia oraz jej późniejsza egzekucja to kluczowy element w tej układance.
Do naszego zespołu dobieramy ludzi nie tylko pod względem umiejętności, ale przede wszystkim pod względem charakteru. Mocno dbamy o team – spirit i wartości, którymi się kierujemy. Musimy mieć pewność, że wszyscy patrzymy w tym samym kierunku.
Wiedzę świetnie potrafimy przekazać osobom z mniejszym doświadczeniem. Dzięki naszej otwartości, dostępności i chęci pomocy – wiele osób docenia pracę w Happy Parrots. Dlatego umiejętności to tylko połowa sukcesu – liczą się chęci, to jest kluczowe.
Ile osób średnio decyduje się na wzięcie udziału w rekrutacji do waszej firmy?
JP: Tylko w poprzedniej rekrutacji otrzymaliśmy sporo ponad 50 zgłoszeń na stanowisko PPC Specialist. W czasach, gdy konkurencja o pracownika jest bardzo duża, to świetny wynik. Dla nas to też ogromny progres, liczba zgłoszeń wzrosła o blisko 500% w porównaniu z poprzednią otwartą rekrutacją.
Z czego waszym zdaniem wynika tak duże zainteresowanie?
RG: Miały na to wpływ dwa czynniki. Pierwszy to rebranding, który zrealizowaliśmy w maju tego roku. Dzięki niemu pokazaliśmy światu nasze wartości, zespół i profesjonalne oblicze. Od tego czasu zainteresowanie marką Happy Parrots zdecydowanie wzrosło. Taki był plan i udało nam się go zrealizować.
Drugi to współpraca z Rocket Jobs – nie da się ukryć, że zdecydowana większość zgłoszeń dotarła do nas dzięki Waszemu portalowi. W przeszłości współpracowaliśmy z innymi platformami, natomiast liczba oraz jakość CV nigdzie nie była tak wysoka.
Jak siebie oceniacie jako szefów? Jakie relacje panują w firmie?
RG: Od samego początku przyświecał nam jeden cel – stworzyć firmę marzeń dla każdego w niej pracującego i dla Partnerów z nią współpracujących.
JP: Dokładnie. Dzięki temu, że każdy z nas pracował wcześniej w kilku firmach, ma swoje doświadczenia – pozytywne i negatywne. W Happy Parrots uczymy się na błędach innych i chcemy budować tylko te pozytywne. Wraca to w postaci bardzo zaangażowanego zespołu, który osiąga fenomenalne wyniki, a nasi Partnerzy Biznesowi są bardzo zadowoleni ze współpracy. Nasz churn jest bliski 0%.
RG: Stawiamy na zaufanie, ale też wsparcie. Każdy pracownik może liczyć na wsparcie kolegi z zespołu czy nasze – niezależnie od tego jak bardzo bylibyśmy zajęci, dla naszych ludzi zawsze znajdziemy czas. Dużo rozmawiamy i wiemy, że każdy z nas może powiedzieć wszystko drugiej osobie. Szczerość pozwala rozwijać skrzydła. Każdy głos w firmie jest ważny, nieważne czy ma się 8 lat doświadczenia czy kilka miesięcy.
JP: Mi najbardziej podoba się, że wartości, którymi się kierujemy ustaliliśmy wspólnie, co powoduje że każdy z nas je czuje i kieruje się nimi nie tylko w pracy, ale też w życiu.
Co was najbardziej zaskoczyło podczas dotychczasowych rekrutacji?
JP: Mnie osobiście bardzo zaskoczyła poprzednia rekrutacja, a w zasadzie to co dzieje się po jej zakończeniu. Dostajemy mnóstwo wiadomości i telefonów od osób, które chciałyby u nas pracować, ze względu na to jakie wartości wyznajemy.
To dla mnie nowość, w poprzednich firmach, w których pracowałem tego nie było. Fajnie, że nasz employer branding działa i atmosfera z wewnątrz organizacji emanuje na zewnątrz – ludzie to dostrzegają.
Co decyduje o zatrudnieniu w waszej firmie? Na jakie cechy zwracacie uwagę?
JP: Kluczowe jest zaangażowanie i chęć rozwoju. Ambicja, ale też podejście work-life balance. Chcemy być dopasowani pod względem ideologicznym oraz tak samo postrzegać pracę i rozwój. Idealny kandydat powinien wyznawać więc nasze wartości takie jak:
- szczerość,
- innowacyjność,
- zaangażowanie,
- etyczność i wysoka empatia,
- ufność i szacunek,
- otwartość.
To fundament. Pozostałe cechy jak organizacja, dyscyplina, kreatywność, umiejętność analizowania danych czy lekkie pióro – są zależne od stanowiska na jakie obecnie rekrutujemy.
No i oczywiście wiedza specjalistyczna – staramy się współpracować z doświadczonymi specjalistami i takowi stanowią większość zespołu, co nie znaczy jednak, że ktoś z mniejszym doświadczeniem nie ma szans się dostać do Happy Parrots. Jeśli ma potencjał i wyznaje wymienione wartości – drzwi stoją szerokim otworem.
W jaki sposób dbacie o pracowników? Na jakie benefity mogą liczyć?
RG: W sezonie letnim skróciliśmy dzień pracy w piątki do 6 godzin. Chcemy, żeby w tym czasie każdy znalazł więcej czasu na pasje, odpoczynek i korzystanie z uroków lata.
JP: Niestety nie mamy owocowych czwartków, bo pracujemy zdalnie 🙂 Raz w miesiącu spotykamy się w biurze na podsumowaniu miesiąca znanym w naszej kulturze organizacyjnej jako ‘All Wings’. Po nim często wychodzimy integrować się na miasto w ramach ‘Happy Funduszu Pracowniczego’. Czasami są to kręgle, innym razem wspólna próba ucieczki z escape roomu, kolejnym razem rywalizacja w teleturnieju Quiz Game lub w VR. Nie nudzimy się 🙂
JP: W lecie, miejsce ma też nasz coroczny wyjazd na górskie szlaki. Wspólnie spędzamy w górach cały dzień – to świetna okazja, żeby lepiej poznać się w trudnych warunkach, ale też odpocząć psychicznie. W tym roku plany zepsuła nam pogoda, ale jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa 🙂
RG: We wrześniu lecimy też do Hiszpanii na workation, które w całości pokrywa Happy Parrots. Ulokujemy się w okolicach Cadiz na południu Hiszpanii i stamtąd będziemy wspólnie pracować, zwiedzać i celebrować świetny ostatni rok. Spędzimy tam prawie tydzień. Chcielibyśmy, żeby taki wyjazd odbywał się co roku i żeby była to nasza firmowa tradycja – wisienka na torcie i nagroda za zaangażowanie w rozwój firmy.
JP: Możemy sobie pozwolić na taki wyjazd, ponieważ jesteśmy firmą niemal w 100% pracującą zdalnie, ufającą swoim ludziom – dzięki czemu koszty biura, które zaoszczędzimy, chcemy regularnie przekazywać właśnie na wspomniany przez Rafała fundusz pracowniczy.
RG: Ma to też inny wymiar, a mianowicie tzw. employer branding. Gdy Airbnb ogłosiło, że ich pracownicy mogą żyć i pracować gdziekolwiek na świecie, ich strona karier zanotowała 800 000 wejść. Gdy w 2021 Spotify zrobił to samo, rotacja pracowników spadła o 15%. Z drugiej strony, gdy Apple ogłosiło, że pracownicy mają wracać do biur, aż 56% pracowników wyraziło chęć szukania nowej pracy. Te liczby mówią same za siebie – jest to trend, do którego również się wpisujemy. Ja sam mieszkam i pracuję w Hiszpanii.
Postanowiliście w piątki skrócić czas pracy do 6h. Skąd taki pomysł i jakie to przyniosło efekty?
RG: Wiele badań wskazuje na to, że efektywność pracy maleje wraz z ilością przepracowanych godzin. Każdy słyszał o 4 dniowym tygodniu pracy lub skracaniu długości dnia pracy. Happy Parrots jako innowacyjna firma również przystępuje do tego trendu. Chcemy zapewnić naszym pracownikom najlepsze warunki pracy w myśl zasady “zadowolony pracownik = zadowolony klient”. Długo myśleliśmy w jaki sposób zapewnić naszym pracownikom najlepsze warunki pracy i zdecydowaliśmy się na 6-godzinny piątek, a nasi pracownicy przyjęli to z radością, bo kto by nie chciał wyjść w piątek wcześniej :). Jest to na razie pilot, sprawdzamy jaki wpływ ma to na efektywność w wywiązywaniu się z obowiązków i zadań, ale widzimy raczej pozytywne wyniki zarówno w wywiązywaniu się z pracy, jak i zadowoleniu naszych pracowników. Zastanawiamy się, co możemy zrobić więcej i skłaniamy się w kierunku 6-godzinnego dnia pracy w piątki, a być może w przyszłości rozszerzymy to o kolejne dni.
W jaki sposób wspieracie pracowników w codziennej pracy z klientami?
JP: Przede wszystkim staramy się wspierać ludzi poprzez dzielenie się naszym doświadczeniem specjalistycznym – 7 lat doświadczenia w marketingu, ale też organizacyjnym.
RG: Niedawno wprowadziliśmy Akademię Lidera. Jest to związane ze zmianami w strukturze organizacji. Chcąc dbać o najwyższą jakość świadczonych przez nas usług, postanowiliśmy oddać zarządzanie osobom, które są najbliżej projektów i Partnerów Biznesowych. Dzielimy się naszym doświadczeniem z zarządzania – stąd cykl szkoleń podobnych do tych, jakie organizowałem w Amazonie.
JP: Każdy pracownik niezależnie od szczebla kariery, na którym się znajduje zawsze może liczyć na nasze wsparcie. 1:1 są dla nas zawsze najważniejszym punktem dnia. To trochę inne podejście niż w wielu innych agencjach marketingowych, gdzie pracownika często traktuje się jako szarą masę do wykonywania zadań w myśl staropolskiej kultury zarządzania – nie ten, to następny 🙂
RG: Wspieramy też pracowników, poprzez dostęp do szkoleń. Każdy może zgłosić szkolenie, na które chce się wybrać, a my je mu sfinansujemy.
Zauważyłam, że nie używacie słowa Klienci, a Partnerzy Biznesowi – z czego to wynika?
JP: Tak, to prawda. Nasze relacje z kontrahentami są nieco inne niż w przypadku innych agencji reklamowych. Nigdy nie traktujemy ich jako ‘klientów’ – czyli podmiotów, którym chcemy sprzedać jak najwięcej usług. Dla nas są to Partnerzy Biznesowi i robimy wszystko, aby zwiększyć przychody w ich biznesach. Niezależnie czy współpracujemy z wielką korporacją czy niewielką firma rodzinną. Każdego traktujemy tak samo – jak partnera. Dzielimy się doświadczeniem na wielu płaszczyznach.
RG: Jeśli decydujemy się na współpracę w zakresie kampanii w social mediach, to tak naprawdę nie zamykamy się tylko w tym obszarze. Jako Partnerzy Biznesowi dużo rozmawiamy o biznesie, branży, platformie sklepowej, opisie produktów, trendach czy sezonowości. Współpraca z Happy Parrots to coś więcej niż ‘ustawienie reklam’. Stąd idea nazywania rzeczy po imieniu. Jesteśmy partnerami, a nie sprzedawcami. Inną kwestią jest też fakt, że nigdy nie zakładamy kont reklamowych naszym Partnerom, każdy ma pełny dostęp do swoich informacji, widzi kampanie i kwoty na nie przeznaczane. Chcemy tworzyć współprace oparte na pełnym zaufaniu i transparentności. Nie ma tu mowy o nieetycznych praktykach, które niestety się zdarzają, nasze wartości firmowe definiują sposób pracy z Partnerami To podejście jest widoczne we wspomnianym “churn rate”, które jest bliskie 0%, z czego jesteśmy niezmiernie dumni.
Jakie wyzwania w Happy Parrots czekają obecnych i przyszłych pracowników? Jakie są plany na rozwój firmy?
RG: Wzrost przychodów w Happy Parrots rok do roku jest na poziomie 149%. Średnio miesięcznie rośniemy około 10-15%. Niezmiernie cieszymy się z takich przyrostów, gdyż nasze wartości, nasza strategia i wizja się sprawdzają. Nasi Klienci doceniają nie tylko fakt, że jesteśmy profesjonalną agencją marketingową, która dostarcza wyniki i zgodnie z naszymi wartościami “nie opowiadamy bajek” oraz “nam naprawdę zależy”, pokazujemy, że można prowadzić w Polsce firmę z zasadami. Taki wzrost oczywiście niesie ze sobą pewne ryzyka związane ze skalowaniem.
JP: Na pewno praca w tak szybko rozwijającej się organizacji jest dużym wyzwaniem. Każdy z pracowników jest elastyczny i otwarty na zmiany.
RG: Jeśli chodzi o plany na rozwój firmy, to w związku z kryzysem ekonomiczny, który nadciąga, na rynku będą spore przetasowania. Wiele firm niezadowolonych ze współpracy ze swoimi aktualnymi agencjami zdecyduje się na zmiany. To dla nas duża szansa. Mocno wierzymy, że firmy, które są uczciwe, zaangażowane i “dowożą” wyniki – wygrają na kryzysie i umocnią pozycję na rynku.
JP: W kontekście samej pracy, wyzwaniem na pewno jest ciągła automatyzacja narzędzi i procesów. Dochodzimy do takiego momentu, że mniej ważne są umiejętności specjalistyczne w menedżerach reklam, a bardziej liczy się content, komunikacja i strategia działań. Tu jesteśmy i w tę stronę chcemy iść. Do tego na pewno nie możemy zapomnieć o nowych mediach jak TikTok, czy Pinterest, który też zyskuje na wartości. Dotychczasowy układ ulegnie zmianie i dywersyfikacja oraz otwartość na nowe platformy jest konieczna, by dalej móc się rozwijać.
Dziękuję za rozmowę.
*artykuł sponsorowany
Komentarze