Jest zabawny, daje radę z ASAP-ami w pracy, ale skrycie cierpi. Czym jest depresja wysokofunkcjonująca?

Jest zabawny, daje radę z ASAP-ami w pracy, ale skrycie cierpi. Czym jest depresja wysokofunkcjonująca? fot. Shutterstock / Edge Creative

Kiedy myślimy o kimś z depresją, automatycznie przychodzi nam do głowy obraz osłabionej osoby, nie będącej w stanie samodzielnie funkcjonować. Tymczasem jest to choroba o wielu twarzach, niekiedy „całkiem zadowolonych”, których nigdy by się o nią nie posądzało. Depresja wysokofunkcjonująca, zwana również depresją „uśmiechniętą” lub dystymią to zaburzenie psychiczne, często przechodzące pod radarem. Możemy kompletnie się nie spodziewać, że nasz zabawny i żartobliwy kolega z biura tak naprawdę cierpi. Osoby, które się z nią zmagają, są bowiem w stanie normalnie pracować, mieć rodziny, a nawet czasem rozwijać się i samorealizować. Oczywiście, jest to dla nich znacznie trudniejsze, niż wydawałoby się z zewnątrz. Pomimo niedostrzegania problemu, dystymicy naprawdę cierpią i mogą wiele skorzystać na leczeniu pod okiem specjalistów.

Osoba z depresją to z pewnością nie jest lokalny śmieszek czy niezmordowany optymista – myślimy. Czy może się zdarzyć, że im radośniej, tym gorzej? A może radość, gniew lub izolacja nie zawsze są tym, czym się wydają? Z okazji 23 lutego, którego obchodzimy Światowy Dzień Walki z Depresją, warto przypomnieć sobie o tym, że nie wszystko jest tym, czym wydaje się powierzchownie. Za tą grą pozorów ukrywać może się depresja wysokofunkcjonująca, zwana również „uśmiechniętą”.

Według portalu Medycyna Praktyczna, depresja maskowana występuje w około 7 proc. zachorowań na depresję. Skala zjawiska nie jest jednak możliwa do realnego oszacowania, ponieważ najczęściej sami chorzy nie zdają sobie sprawy z przyczyny swoich problemów. Często mówi się jednak o skali nawet 30 proc. Dlatego tak ważnym jest, aby zwracać uwagę na subtelne sygnały. Zarówno te, które zaobserwujemy u samych siebie, jak również osób w naszym otoczeniu. W ostatecznym rozrachunku to one mogą okazać się znamienne.

Depresja a depresja wysokofunkcjonująca

O tym jak wygląda standardowy przebieg depresji raczej nie ma sensu się rozpisywać. Dzięki licznym akcjom na rzecz przeciwdziałania depresji i zwiększania jej świadomości, zjawisko stało się na tyle głośne, że prawdopodobnie każdy członek społeczeństwa byłby w stanie wymienić jego objawy, takie jak:

  • anhedonia – brak odczuwania przyjemności,
  • wycofanie z życia społecznego,
  • ograniczenie lub zupełny zanik motywacji,
  • utrzymujące się obniżenie nastroju,
  • chroniczne zmęczenie,
  • trudności w koncentracji,
  • irytacja,
  • problemy ze snem,
  • zaburzenia odżywiania,
  • uczucie bezsilności, bezradności,
  • a nawet pesymistyczne widzenie przyszłości i myśli samobójcze.

Narodowy Fundusz Zdrowia szacuje, że w Polsce na początku 2023 roku na depresję chorowało ok. 1,2 mln osób. Według danych NFZ w 2021 r. świadczenia z rozpoznaniem głównym lub współistniejącym depresji udzielono 682 tys. pacjentom. Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia do 2030 roku depresja będzie najczęściej występującą chorobą na świecie. Z widzialnym wrogiem, nawet najpotężniejszym, jest jednak łatwiej walczyć. Niestandardowym zjawiskiem jest jednak depresja wysokofunkcjonująca, podczas której chory stara się maskować swój zły stan psychiczny przed otoczeniem. A często również przed samym sobą. Tym samym praktycznie uniemożliwiając rozpoczęcie procesu leczenia. Newralgicznym punktem jest zatem zwrócenie uwagi nawet na drobne sygnały, które nie wydają się jednoznaczne.

Depresja wysokofunkcjonująca – rozpoznanie

Depresja wysokofunkcjonująca bywa również nazywana dystymią, czyli z greckiego złym stanem umysłu. Jednak podobnie jak w przypadku pachnącej róży z „Romea i Julii” Williama Szekspira, niezależnie od przyjętej nazwy bywa równie bolesna. W porównaniu z 'klasyczną” depresją jest to zaburzenie o mniejszym stopniu nasilenia. Do rozpoznania klinicznego wymagane są aż dwa lata utrzymywania się symptomów. W międzyczasie, chorzy są w stanie funkcjonować i sprostać stawianym wobec nich społecznym wymaganiom, przykładowo mając pracę i utrzymując rodzinę. Eksperci Uniwersytetu Jagiellońskiego postulują, że brak widocznych objawów sprawiał, że niegdyś depresja wysokofunkcjonująca była postrzegana jako cecha charakteru. Tak jak osoby z fobią społeczną określało się jako „mocno wycofane”, tak cierpiący na dystymię zostawali „melancholikami”. Nowoczesne badania dowodzą jednak, że za pozornie łagodnym przebiegiem choroby stoi prawdziwe cierpienie pacjentów. Ponadto, aż 40 proc. osób z tej grupy cierpi na dystymię lekoodporną, którą znacznie trudniej jest leczyć psychiatrycznie.

Typowe objawy depresji wysokofunkcjonującej

Chociaż ze względu na indywidualny charakter choroby nie sposób wypisać wszystkich możliwych objawów. Aczkolwiek, do najczęściej podawanych należą:

  • nieustępujące zmęczenie,
  • problemy z koncentracją,
  • rozdrażnienie,
  • zaburzenia apetytu i libido,
  • problemy ze stanem snu,
  • utrata celów i brak satysfakcji życiowej,
  • pesymizm odnośnie przyszłości.

Osoby chore na dystymię przewlekle odczuwają wszystkie lub część z tych symptomów. Jednak, w wielu sytuacjach społecznych będą je konsekwentnie ukrywać za udawanym uśmiechem. Jak zaznacza Klaudia Put, psycholog, psychoterapeutka oraz trenerka rozwoju osobistego:

Nie zawsze jest proste wychwycenie sygnałów depresji, zwłaszcza w przypadku tzw. depresji maskowanej. Dobra, uważna obserwacja może być jednak bardzo pomocna w identyfikowaniu subtelnych zmian w zachowaniu, które mogą wskazywać na problemy. Depresja maskowana często objawia się mniej oczywistymi symptomami, ponieważ osoba stara się ukryć swoje rzeczywiste uczucia, zachowując pozory normalności.

Znaki depresji maskowanej mogą obejmować subtelną irytację, lekkie problemy z koncentracją, zmęczenie czy niewielkie zmiany w codziennych rutynach. Osoba może nadal wykonywać swoje obowiązki zawodowe i społeczne, ale przy bliższej obserwacji, można zauważyć, że robi to z mniejszym entuzjazmem lub większym wysiłkiem. Mogą również występować epizody nadmiernego zaangażowania w pracę lub inne działania, co może być próbą zagłuszenia uczucia smutku czy pustki.

Można powiedzieć, że przebieg choroby przypomina tonięcie.

Chociaż popkultura pokazuje nam jego obraz jako chaotyczne szarpanie się w wodzie i towarzyszące mu krzyki, tymczasem prawda jest zgoła inna. „Człowiek tonie po cichu” – jak mantrę powtarza każdy, kto choć raz widział tonącego człowieka. Podobnie nasz tonący we własnym poczuciu pustki i beznadziei – nie krzyczy, tylko próbuje utrzymać się na powierzchni tak długo, jak starczy mu sił.

W niektórych sytuacjach dystymicy przyjmują zasadę, że „im gorzej, tym weselej”, tak aby ich prawdziwe uczucia pozostały niezauważone. Boją się braku zrozumienia ze strony rodziny, znajomych czy kolegów z pracy. W każdej z tych grup są stawiane wobec nich poszczególne wymagania, których niespełnienie wiąże się z nieuchronnymi negatywnymi konsekwencjami. W końcu rodzina może utracić poczucie bezpieczeństwa i zaufanie. Znajomi mogą nie chcieć spotykać się ze „smutasem”, a pracodawca może uznać, że nie potrzebuje „problematycznego pracownika”. Oczywiście, takie reakcje nie są w żaden sposób przesądzone. Wiele osób w podobnych okolicznościach z pewnością wykazałoby się wsparciem. Niemniej, w takie deklaracje bardzo trudno jest uwierzyć cierpiącej osobie. Zwłaszcza że ta najczęściej jest pozostawiona sama sobie. Tymczasem konieczna jest reakcja, gdyż nieleczona depresja wysokofunkcjonująca może łatwo się przerodzić w bardziej intensywną formę tej choroby.

Depresja wysokofunkcjonująca w pracy

Apatia, chroniczne zmęczenie czy trudności z koncentracją – typowe dla depresji – potrafią dać się we znaki. Zwłaszcza w życiu zawodowym. Niejednokrotnie diagnoza pokrywa się u chorego z wyrokiem bezrobocia. Jeśli jednak w tym samym czasie podlega leczeniu, jego stan może poprawić się w dłuższej perspektywie, skutkując tym samym potencjalnym powrotem do „normalnego” funkcjonowania.

Tymczasem osoby zmagające się z depresją wysokofunkcjonującą podchodzą do sprawy z zupełnie innej strony. Pozornie radzą sobie ze stawianymi przed nimi oczekiwaniami. Niemniej przysłowie, że pozory mylą, ma w tym przypadku ogromne zastosowanie. Jak wygląda kwestia zawodowych aktywności dla osób walczących z tym ukrytym przeciwnikiem? Zapytaliśmy ekspertkę:

Depresja wysokofunkcjonująca jest często niewidoczna dla otoczenia, mimo że znacznie wpływa na życie zawodowe i prywatne osób, które jej doświadczają. Na pierwszy rzut oka, mogą one wydawać się skuteczne, efektywne i zadowolone z życia, jednak wewnętrznie zmagają się z negatywnymi emocjami i niską samooceną. To wewnętrzne rozdarcie między tym, jak się czują, a tym, jak są postrzegane, wpływa na ich zaangażowanie w pracę i ogólny komfort życia. Często poszukują zewnętrznych źródeł zadowolenia, starając się udowodnić sobie i innym, że są szczęśliwe, co jednak nie przynosi trwałej ulgi.
Osoby te mogą mieć problem z wiarą w swoje umiejętności, często umniejszając własne osiągnięcia. Syndrom oszusta, czyli przekonanie, że sukcesy są niezasłużone lub przypadkowe, prowadzi do ciągłego poczucia niezadowolenia. Pomimo osiągania kolejnych celów, nie czują satysfakcji i nie potrafią docenić siebie, co wpędza je w błędne koło nieustannego dążenia do akceptacji przez osiąganie jeszcze większych sukcesów. Dodatkowym wyzwaniem jest konieczność ukrywania prawdziwych uczuć i zakładania masek, zwłaszcza w miejscu pracy, co może prowadzić do poczucia izolacji i pogłębienia depresji. Taka dysonans między wewnętrznymi doświadczeniami a zewnętrznym wizerunkiem może być wyjątkowo wyczerpujący.

Mocno zszarpane struny łatwo mogą się zerwać

Jak długo można jednak walczyć nie tylko z wszystkimi stawianymi oczekiwaniami, ale również samym sobą? Często aż do momentu, gdy wszystko posypie się lawinowo, gdzie jedno zdarzenie popycha następne, powodując że cały nasz indywidualny świat wali się w jednym momencie. Niejednokrotnie występują próby poprawy swojego stanu. Jest to jednak zazwyczaj działanie chaotyczne, które może spowolnić rozwój, nie zatrzyma jednak toczącej organizm choroby.

Osoby te mogą często zmieniać pracę, licząc na poprawę samopoczucia dzięki nowemu środowisku lub wyzwaniom, jednak bez rozwiązania podstawowych problemów, takie zmiany rzadko przynoszą oczekiwane efekty i satysfakcje. Gdyż problem jest zupełnie gdzie indziej. W dłuższej perspektywie, ciągła walka bez poszukiwania wsparcia może prowadzić do wyczerpania charakteryzującego się chronicznym stresem i wypaleniem, a również objawami somatycznymi

– przestrzega Put.

Czy współpracownicy są w stanie zauważyć problem?

W pracy spędzamy blisko 36 proc. czasu w skali tygodnia z wyłączeniem tego poświęconego na sen. Z tego względu osoby z firmy często stoją w pierwszej linii frontu obserwacji niepokojących zmian w zachowaniu. Oczywiście, nie można nikogo obarczać tak wielką odpowiedzialnością, widząc jednak nieprawidłowości w postawie naszego współpracownika, powinniśmy zainteresować się jego stanem. Być może będzie to właśnie przełomowe wydarzenie w całym rozpoznaniu problemy. Psycholog Klaudia Put przestrzega:

W kontekście pracy, istotne jest, aby współpracownicy byli świadomi tych subtelnych sygnałów i podejmowali działania, by wspierać osobę w potrzebie. Oferowanie wsparcia, otwarta komunikacja, a w razie potrzeby zachęcanie do skorzystania z profesjonalnej pomocy, mogą mieć kluczowe znaczenie dla zdrowia psychicznego pracownika. Na podstawie moich doświadczeń i wiedzy, stworzyłam e-booka, który szczegółowo omawia, jak rozpoznać te stany. Chętnie udostępnię tę publikację każdemu, kto wyrazi zainteresowanie i chciałby pogłębić swoją wiedzę w tej dziedzinie. To ważne narzędzie może pomóc w lepszym zrozumieniu siebie i otaczających nas osób, a także w podjęciu odpowiednich kroków na drodze do zdrowia psychicznego.

Temat różnych obliczy depresji na szczęście zaczął w ostatnim czasie nabierać rozpędu w mediach, dążąc tym samym do zwiększenia społecznej świadomości problemu. Doskonały przykład może stanowić kampania plakatowa niemieckiej fundacji wspierającej osoby z depresją „Stiftung Deutsche Depressionshilfe und Suizidprävention” wspierana poprzez telewizyjny spot i audycje radiowe.

Dlaczego boimy się przyznać do zaburzeń w pracy?

Strach przed ujawnieniem swojego złego samopoczucia może mieć bardziej lub mniej świadome przyczyny. Agitowani koniecznością profesjonalizmu nauczyliśmy się traktować środowisko zawodowe niczym inną planetę, na której obowiązują odmienne prawa i zwyczaje. Oczywiście, jest to w pewnym stopniu wskazane. Wyśrubowane normy produktywności zmuszają nas jednak do lekceważenia nawet najbardziej niepokojących objawów, które wysyła nam organizm. Jeśli jednak ambitne dążenie do sukcesu zaczyna kolidować z naszym stanem zdrowia, trzeba określić priorytety. Czemu tak bardzo przeraża nas dopuszczenie do siebie myśli, że nasza choroba psychiczna mogłaby wybrzmieć na firmowym forum?

Jedną z przyczyn jest oczywiście dalej silnie zakorzenione w społeczeństwie poczucie piętnowania depresji. Tymczasem depresja stała się na tyle poważnym problemem dla zdrowia publicznego, że głównie z jej powodu w 2018 roku WHO do czterech filarów przewlekłych chorób niezakaźnych dodało piąty filar – zaburzenia psychiczne. Dochodzi do tego obawa przed konsekwencjami, które nawet jeżeli powinni być nielegalne w takim przypadku, to jednak wielokrotnie się zdarzają. Zatem pracownicy, którzy otrzymali zwolnienie lekarskie w związku ze słabą kondycją psychiczną, często ten fakt ukrywają.

W końcu ile razy słyszało się o przypadkach, że w ramach zemsty nagminnie były wysyłane kontrole z ZUS-u, żeby potwierdzić przykucie chorego do łóżka? Dla osoby cierpiącej na depresję jednak takie „ukrywanie się” w strachu przed złapaniem na spacerze po parku lub w sklepie mogłoby tylko pogłębić dotychczasowe objawy. Ponadto, długotrwałe zwolnienia lekarskie niejednokrotnie kończą się również zwolnieniem tradycyjnym. Przecież to winą pracownika jest, że w ramach swojej wymyślonej choroby zdecydował się porzucić firmę w najgorętszym dla niej okresie.

23 lutego obchodzimy Światowy Dzień Walki z Depresją

Rozmawiając o świadomości społecznej problemu depresji, w tym tej wysokofunkcjonującej, w Polsce, często postrzegamy jej profilaktykę jako coś nowego i jeszcze stosunkowo nieznanego. Tymczasem, problem jest już znany i dostrzegany niemal od pokolenia wstecz. Już od 2001 roku obchodzimy w Polsce ustanowiony przez Ministra Zdrowia Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jest to czas, w którym administracja państwowa oraz organizacje dobroczynne łączą siły, żeby dzielić się wiedzą o tej chorobie oraz jej leczeniu.

Każdy rok dotyczy jednego wybranego tematu przewodniego. W ostatnich edycjach dotyczyły lekoodporności depresji, a także powiązań pomiędzy tą chorobą a fobiami, miłością, czy żałobą. Warto zauważyć, że nie jest to jedyne święto poświęcone problematyce zdrowia psychicznego. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) obchodzi Dzień Zdrowia Psychicznego co roku 10 października. Znacząca datą jest również Blue Monday (Niebieski Poniedziałek) wypadający co roku w styczniu uznawany za „najbardziej depresyjny dzień w roku”. Chociaż ta okazja jest kontrowersyjna ze względu na brak naukowego poparcia oraz jej narastającą komercjalizację, warto korzystać z niej celem zwiększania społecznej świadomości. Niemniej, każdy z tych dni jest doskonałą okazją na refleksję oraz zadbanie o zdrowie psychiczne swoje i bliskich. Pamiętajmy jedna, że o depresji i innych schorzeniach należy pamiętać na co dzień, a nie tylko od święta.

Wizyta u psychologa – czy potrzebujemy skierowania od lekarza pierwszego kontaktu?

Sięgnięcie po pomoc psychologiczną już samo z siebie nie jest łatwe, a niestety biurokracja nam tego nie ułatwia. Na szczęście, już wkrótce możemy liczyć na poprawę sytuacji. W lutym 2024, by jako dorosły skorzystać z usług psychologa w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia potrzeba skierowania od lekarza. Aczkolwiek, jeszcze do 1 lipca zeszłego roku sprawa wyglądała inaczej, gdyż na czas pandemii wprowadzono specjalne zasady. Zniesienie skierowań do psychologów okazało się jednak takim sukcesem, że wiele wskazuje na to, iż wkrótce powróci – i to na stałe! Rządowe Centrum Legislacyjne przygotowało projekt raz na zawsze wpisujący psychologa na listę świadczeń, na które można umówić się samodzielnie. Początkowo nowe zasady mają dotyczyć wytypowanych 120 centrów zdrowia publicznego, a potem zostać rozszerzone na wszystkie placówki. Projekt znajduje się obecnie na etapie konsultacji. Aczkolwiek, ze względu na dużą presję w tej sprawie możemy oczekiwać rychłego ich zakończenia i przyjęcia nowelizacji przez parlament.

Wsparcie dla pracowników to nie tylko wykupienie pakietu medycznego

W oczekiwaniu na to wydarzenie przypominamy, że nie warto odkładać leczenia do tego czasu. Otrzymanie odpowiedniego skierowania od lekarza pierwszego kontaktu wymaga jedynie chwili rozmowy, a terminy zapisu do specjalistów są odległe. Osoby mające odpowiednie możliwości finansowe mogą skorzystać również z prywatnych wizyt oraz pakietów medycznych. Coraz więcej firm decyduje się również na wprowadzenie kontaktu z psychologiem jako benefitu. To doskonałe posunięcie ze strony przedsiębiorców, którzy zamiast rozwiązywać kryzys zapobiegają mu w porę. Dlatego, jeśli czujemy, że potrzebujemy skorzystać z takiej pomocy, wybierzmy odpowiednią dla nas opcję i z niej skorzystajmy, czym prędzej tym lepiej. Zapewnienie narzędzi nie jest jednak równoznaczne z wiedzą, jak się nimi posługiwać. W obliczu faktu, jak znaczącym problemem w dzisiejszym społeczeństwie jest depresja, depresja wysokofunkcjonująca, wypalenie zawodowe oraz inne choroby i zaburzenia psychiczne, pracodawcy powinni działać, żeby zapewnić swoim zatrudnionym właściwą profilaktykę. Psycholog Klaudia Put wymienia:

Rozpoznanie problemu i podjęcie kroków w celu jego rozwiązania może znacząco poprawić jakość życia. Dlatego tak ważna jest profilaktyka w miejscu pracy : warsztaty rozwijające samoświadomość i zrozumienie swoich stanów emocjonalnych dla pracowników czy też wsparcie psychologiczne jako benefit. Rozwój zdrowych strategii radzenia sobie, takich jak akceptacja siebie, wyznaczanie realistycznych celów i budowanie pozytywnych relacji, może prowadzić do trwałej poprawy i zwiększenia poczucia spełnienia życiowego.

Działajmy! Zarówno, jeśli widzimy niepokojące objawy u samych siebie, jak i kogoś w naszym otoczeniu. Odpowiednio wczesna reakcja może zadziałać jak bariery przeciwlawinowe, zapobiegając katastrofie zamiast leczyć jej skutki. Pamiętajmy, że w przypadku problemów ze zdrowiem psychicznym, warto zgłosić się po pomoc profejsonalisty – psychologa lub psychiatry – po odpowiednie wsparcie.

Redaktorka

Z wykształcenia filolog języka francuskiego, jednak od najmłodszych lat emocjonalnie związana z dziennikarstwem i działalnością literacką. Interesuje się szerokim wachlarzem tematycznym, zaczynając od kwestii językowych, kulturowych i społecznych, poprzez finanse i ekonomię, aż po naukę i prawo. Można powiedzieć, że w życiu podąża za iście renesansową definicją bycia "humanistą".

Reklama pracy dla kierowcy

Czytaj także

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w tekście
Zobacz wszystkie komentarze