Wielkie korporacje kontra małe firmy z rodzinną atmosferą. Gdzie nasze prawa są częściej łamane?
Każdy z nas zna z pewnością setki opowieści o nieprawidłowościach lub patologiach w miejscu pracy. Szczęśliwie te najbardziej przerażające z nich zazwyczaj dotyczą słusznie minionych już czasów. Z biegiem lat sytuacja wydaje się stopniowo poprawiać wraz ze wzrostem świadomości prawa wśród społeczeństwa i zmianami na ryku pracy, a więc zwróceniu się w ostatnich latach ku pracownikowi. Niestety nie wszystko wygląda aż tak różowo i nadal jest sporo do poprawy. Według ankiety przeprowadzonej przez RocketJobs.pl wśród naszej społeczności aż 20 proc. pracodawców może naruszać przepisy prawa pracy.
Spis treści
Wokół małych firm narosło wiele mitów. Stereotypy dotyczące pracy w „januszeksie” nie pozostawiają na lokalnych przedsiębiorcach suchej nitki. Przynajmniej takie wrażenie można by odnieść, bazując wyłącznie na plotkach i pomówieniach. Tymczasem okazuje się, że według badania RocketJobs.pl to właśnie w małych przedsiębiorstwach prawa pracownicze są respektowane w większym stopniu niż w rynkowych molochach. Taki wynik może wydawać się nieco zaskakujący, ponieważ wielkie korporacje często posiadają całe działy prawne odpowiedzialne za prawidłowe stosowanie się do przepisów. Zastanówmy się, z jakich czynników może wynikać podobny stan rzeczy.
Łamanie prawa pracy jest rzadkim zjawiskiem w małych firmach
Z przeprowadzonej przez RocketJobs.pl ankiety wynika, że łamanie prawa pracy następuje w niemal 1 na 5 przedsiębiorstw. Z opowieści przenoszonych pocztą pantoflową można by założyć, że najczęściej tego typu zjawisko powinno się przejawiać w niewielkich firmach, określanych niewdzięcznym mianem „januszeksów”. Okazuje się jednak, że brak poszanowania dla praw pracowniczych w małych firmach wskazało jedynie 5 proc. respondentów. Co stoi za tym sukcesem, że nasze polskie rekiny lokalnego biznesu wypracowały sobie tak wzorcową renomę?
Czy wiesz, że…
Jak na afiszu
Prawdopodobnie za owym stanem rzeczy kryje się o wiele większa transparentność wszystkich działań. W biurze liczącym sobie zaledwie kilka do kilkunastu osób trudno byłoby ukryć nawet najdrobniejsze występki. Podczas gdy pracę jednostki w ogromnej korporacji przyrównuje się do niewielkiego trybiku, w niewielkiej firmie ma ona wręcz kolosalne znaczenie. Pani Jola z księgowości, Ania od fakturowania i Rafał, który ma takie gadane, że mógłby sprzedawać nawet piasek na pustyni – rola każdego z nich utrzymuje ciągłość funkcjonowania firmy. Zatem każde przejawy mobbingu, naruszenia godności osobistej czy też opóźnienia z wypłatą mogłyby zakończyć się utratą osoby, bez której organizacja naraża się na poważne straty.
Czy to ta słynna rodzinna atmosfera?
Czy więc słynna „rodzinna atmosfera”, z której wszyscy tak radośnie śmieszkujemy, nie byłaby tylko legendą? W każdej baśni jest bowiem ziarnko prawdy. Nawet jeżeli utrzymanie komfortu pracy wynikałoby z iście egoistycznych pobudek, fakt jego istnienia powinien przeważać nad samą motywacją. Zresztą nawet kłamstwo powtórzone odpowiednio wiele razy zaczyna przypominać prawdę.
Z drugiej strony nie ma też sensu doszywać ludziom łatek, które nie mają żadnego poświadczenia. Człowiek jest istotą społeczną i stanowienie części grupy leży po prostu w jego naturze. Jeżeli nawet nasz szef byłby skrajnym dorobkiewiczem, to przecież nie czyni z niego złego człowieka. Zespół też stanowią pracownicy dobrani przede wszystkim pod kątem kompetencji, ale siłą rzeczy również charakteru. Nikt nie chce codziennie narażać się na aurę konfliktu oraz ignorancji. Tym bardziej, jeśli jest się skazanym na przebywanie w nielicznym, hermetycznym gronie. Zastanówmy się więc dwukrotnie, zanim znowu wykpimy ofertę pracy w niewielkiej firmie oferującej prawdziwie rodzinną atmosferę. Być może ominie nas w ten sposób ogromna szansa.
Czy też może pan Areczek patrzy na świat przez różowe okulary?
Interpretując dane statystyczne należy zawsze brać pod uwagę ich kontekst i szukać alternatywnych wyjaśnień. Każdy, kto kiedykolwiek miał do czynienia ze statystyką z pewnością zna mantrę: „korelacja to nie przyczynowość”. Inaczej mówiąc to, że pracownicy mniejszych przedsiębiorstw relatywnie rzadziej informują o naruszeniach praw pracowniczych, nie udowadnia jeszcze związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy rozmiarem przedsiębiorstwa a jego praworządnością wobec zatrudnionych. Szczególnie że ankieta polega na subiektywnej percepcji pracowników, a nie na obiektywnych i mierzalnych wyznacznikach. Być może bliskie kontakty z bezpośrednim pracodawcą sprawiają, że zatrudnieni przymykają oko na drobne wykroczenia? W końcu łatwiej gniewać się na bezimienną korporację niż na szefa, z którym codziennie spotykamy się w kantynie. Ta percepcja może zależeć również od wielu innych czynników, takich jak na przykład poziom świadomości prawnej ankietowanych. Niemniej, wyjątkowo dobra ocena firm w tym segmencie może jedynie cieszyć i stanowi mocny argument za tezą, że małe przedsiębiorstwa wywiązują się z powierzonego im zaufanie.
Łamanie prawa pracy w ogromnych korporacjach. Czemu to uchodzi na sucho?
Według ankietowanych łamanie prawa pracy przejawia się po równo w 21 proc. dużych firm oraz ogromnych międzynarodowych korporacji. Można by zakładać, że im większa firma, mocniej sformalizowana i objęta licznymi wytycznymi, tym dokładniej powinno być w niej przestrzegane prawo pracy. Niemniej, aby prawa pracownika były odpowiednio przestrzegane w danym miejscu, musi istnieć pewna forma ich egzekwowania. Przykładowo w sprawie o nieterminowe wypłacanie wynagrodzeń dowodem będzie potwierdzenie wykonanego przelewu.
Jednakowoż, są bardziej zawoalowane kwestie, które są trudniejsze do dowiedzenia. Mogą one łatwo mogą przejść bez echa, jeśli nie znajdują poparcia chociażby w zeznaniach innych współpracowników. Podczas, gdy w korporacyjnym wyścigu szczurów ciężko już określić, na kim naprawdę można polegać. Być może też większe przedsiębiorstwa czują się relatywnie bardziej bezkarne, gdyż mogą liczyć na lepszą obsługę prawną? Ponadto spory rozmiar może sprawiać, że organizacje są w stanie ponieść konsekwencje i zapłacić kary w przypadku pojedynczych występków. Prawdopodobnie jednak jednym z najlepszych sposobów na ukrycie tego procederu jest sprawienie, żeby to właśnie pracownicy czuli się odpowiedzialni za nieprawidłowości. I dlatego właśnie to oni powinni stawić mu czynny opór, aby przestać być dla siebie wzajemnie wilkiem.
Czy sami się mobbujemy?
Wielkie korporacje sprowadzają nas zazwyczaj do pozycji trybików w maszynie. Nawet, jeśli pełnimy w nim istotną funkcję, to w przeciwieństwie do żywego organizmu nie jesteśmy niezastępowalni. To z kolei wywiera nadmierną presję na wyniki, dzięki której zgadzamy się na traktowanie, jakie by ono nie było. Akceptowanie nierejestrowanych nadgodzin lub rezygnacja z chorobowego to tylko początek okowów, w które jesteśmy skłonni się zakuć. Sami, ponieważ niejednokrotnie wynika to z naszej własnej inicjatywy ze względu na obawę o losy kariery.
Oczywiście, trzeba za coś żyć. Ale życie mamy tylko jedno i nie powinniśmy spisywać go na straty. W takich warunkach kadra menedżerska ma pełne możliwości do umywania rąk. Wystarczy, żeby wszelkie aluzje i sugestie z ich strony były jedynie niejasnymi wytycznymi. Przykładowo, jeśli menedżer powie jedynie, że „projekt ma być wykonany na jutro”. Nie precyzuje w ten sposób, że wymaga to zostania po godzinach przez pracownika. A tym samym odbiera możliwość przepracowanych nadgodzin ze względu na „wyjątkową sytuację”. W takim szumie zdarzeń łatwo zatracić się w wirze pracy i przenieść ją do innych sfer życia, chociażby odpisując na służbowe maile po godzinach. Jeżeli dostrzegamy takie tendencje u nas, warto się zastanowić nad ich przyczyną i podjąć odpowiednie kroki, takie jak wyznaczenie bardziej jasnych granic. W skrajnych przypadkach może być konieczna zmiana pracy.
Łamanie prawa pracy nie powinno być akceptowane nigdzie
Nauczyliśmy się weryfikować rzeczywistość patrząc przez pryzmat danych statystycznych. Wielokrotnie bagatelizujemy wyniki badań socjologicznych, jeżeli nie osiągną one pewnego pułapu – przykładowo chociaż połowy. A tymczasem należałoby dokonać pewnego przewartościowania wartości. Nie każdy wynik musi być drastycznie wysoki, żeby słusznie budzić nasz niepokój. Bowiem, jeśli nawet rodzin objętych niebieską kartą, czyli doświadczających przemocy domowej, było w minionym roku jedynie 1 proc., to sam problem będzie równie poważny co przy częstszym występowaniu. Dlaczego zatem deprecjonujemy sytuację, jeżeli w 20 proc. zakładów pracy łamane są przepisy sformalizowane w Kodeksie pracy? Wszakże biuro to przestrzeń, w której codziennie spędzamy niemal 1/3 naszej doby. Prawo pracy nie powstało, żeby uprzykrzyć życie pracownikom ani pracodawcom. Jego rolą jest strukturyzacja pewnych właściwych praktyk, dzięki którym możliwe jest unikanie nadużyć różnego rodzaju.
Zatem nie powinno tak naprawdę mieć większego znaczenia, w jakiej wielkości przedsiębiorstwie następuje łamanie prawa pracy. Aż 13 proc. ankietowanych nie jest pewnych czy ich przywileje w firmie są respektowane. Można założyć, że nawet w obliczu występujących naruszeń przejawiają oni bierną postawę, gdyż po prostu nie zdają sobie z tego sprawy. Jedyną defensywą, gdy w naszym otoczeniu występuje łamanie prawa pracy jest jego dokładna znajomość. Tylko wtedy jesteśmy w stanie skutecznie zidentyfikować zagrożenie, żeby wystąpić mu naprzeciw.
RocketJobs.pl apeluje: łamanie prawa pracy nigdy nie jest ok!
Nowa kampania „Prawo pracy jest MEGA fajne” pozwoli wszystkim jasno określić swoje granice. Pilnowanie tego, co nam wszystkim ustawowo przysługuje, nie jest żadną formą roszczeniowości. Jest wręcz przeciwnie! Każdego, kto chciałby poznać lub powtórzyć ciekawe zagadnienia z zakresu prawa pracy zapraszamy do zapoznania się z cyklem materiałów o prawie pracy.
Sprawdź: prawopracyjestMEGAfajne.pl
A dodatkowo sprawdź oferty pracy w nowej kategorii na RocketJobs.pl – Prawo. Znajdziesz tam oferty pracy z tej branży, np. jako prawnik czy radca prawny.
Komentarze