Nie robię rekrutacji, tylko spotykam się z ludźmi. Karolina Latus (HR Embassy)
– Uważam, że nie ma czegoś takiego jak klient czy dostawca, tylko jest partnerstwo, strzelamy do jednej bramki – to jedno ze zdań z naszej rozmowy z Karoliną Latus z HR Embassy, które zapadną Wam w pamięć. Zaprosiliśmy Karolinę, żeby poznać jej podejście do pracy z klientami (partnerami), ale też uzyskać od niej szereg rad dla każdego HRowca.
Dlaczego wybrałaś HR jako swoją ścieżkę kariery?
Moja historia zaczyna się w 2007 roku, jeszcze na studiach. Na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Jak większość młodych ludzi nie do końca wiedziałam, co chcę robić i cały czas balansowałam pomiędzy HR i marketingiem. Co ciekawe, wtedy również po raz pierwszy przecięły się moje ścieżki z Adrianem Martinezem, z którym obecnie tworzymy HR Embassy.
Jaka była twoja specjalizacja na studiach?
Specjalizacja, którą wybrałam to rozwój potencjału społecznego. Ostatecznie jednak z powodu doświadczenia zawodowego w trakcie studiów obroniłam się z marketingu.
W jaki sposób studia wpłynęły na Twoje dalsze losy?
W trakcie studiów nie mogłam dostać pracy w żadnej agencji pracy. Udało mi się jednak rozpocząć pracę w kreatywnej agencji reklamowej, a następnie w wewnętrznym dziale marketingu Makro CC.
Te doświadczenia były bardzo wartościowe podczas tworzenia własnej firmy po studiach. Mając 26 lat stworzyłam kreatywną agencję pracy.
Jaki był i jest obecnie profil agencji?
Początkowo zajmowałam się wyłącznie pracą tymczasową, masowymi rekrutacjami na stanowiska najniższego szczebla. Starałam się aby każda rekrutacja nie była taką standardową. Dlatego też tworzyłam z zespołem akcje rekrutacyjne: Praca z dostawą do domu, czy “Zjedz jabłko i powiedz o nas innym”.
Złapałam HRowego bakcyla jeszcze mocniej i postawiłam na szkolenie siebie z zakresu HRBP, AC, sketchnotingu, czy kursu trenera. W miarę własnego rozwoju również moja firma ewoluowała. Teraz zajmuję się głównie rekrutacją na stanowiska executive.
Wiem, że agencja pracy nie była Twoją pierwszą firmą. Prawie nigdzie o tym nie można usłyszeć i rzadko o tym mówisz. Zdradzisz nam, co to było?
Chwilę przed założeniem agencji pracy otworzyłam firmę w Niemczech w przemyśle ciężkim, w branży metalurgicznej. Do dzisiaj prowadzę kontrakty na odlewniach zatrudniając spawaczy i oczyszczaczy odlewów. Od tego zaczęła się cała historia z zatrudnianiem ludzi i moje pierwsze doświadczenia w tym obszarze.
Pierwsze kroki w stronę HR postawiłaś 8 lat temu, a teraz zajmujesz się raczej szkoleniami. Dlaczego wspólnie z Adrianem stworzyliście HR Embassy, jakie mieliście przesłanki, jak wyglądały wasze pierwsze kroki?
Mniej więcej dwa lata temu zobaczyłam Adriana na scenie podczas konferencji I Love Marketing. Prowadził wtedy też szkolenia z Facebooka i sama wzięłam w nim udział. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, że może połączymy dwa światy HR i marketingu, i stworzymy wspólnie firmę, która stanie się najbardziej rozpoznawalnym brandem HR w Polsce.
Jak oceniasz pracę firmy przez cały rok? Udało się zrealizować wszystkie plany?
Zawsze największym wyzwaniem są ludzie. Z Adrianem mamy wiele pomysłów, ale potrzebujemy pomocy w ich realizacji. Do tego pragniemy, aby wszystko było na jak najwyższym poziomie. Jeśli chodzi o wyzwania, to największym była kilkukrotna ewolucja naszej wizji. To, co zaplanowaliśmy sobie na samym początku, zmieniło się już o 180 stopni.
Czyli jest zupełnie inaczej niż planowalioście?
Tak, ale tylko dlatego, że słuchamy rynku. Nie ciśniemy na siłę tego co sobie wymyśliliśmy. Jeśli pierwszy nasz zamysł nie wyszedł, to od razu jest walidacja i robimy to czego rynek od nas oczekuje. Nasz ostateczny produkt powstał pół roku od otwarcia firmy i w trakcie jego tworzenia nadal słuchaliśmy tego, czego ludzie oczekują.
Wiele osób Waszą firmę kojarzy z względu na “HR na Deser”. To wydarzenie zyskało rzeszę fanów z całej Polski. Podejrzewam, że jest to jedno z core’owych waszych działań. Wymień proszę, czym jeszcze zajmujecie się na co dzień?
HR na Deser jest przede wszystkim wydarzeniem promocyjnym. Nie jest naszym produktem. Jest swoistym teaserem. Obserwując jak bardzo przykładamy się do realizacji tego wydarzenia możesz wyobrazić sobie na jakim poziomie są nasze szkolenia, czy konsultacje. Co ciekawe, HR NA DESER powstało w Kielcach wiele lat przed tym, kiedy zdobyło popularność w Warszawie. To smutne, ale jednak moje rodzinne miasto nie jest jeszcze gotowe na takie inicjatywy i zebranie 20 osób wymagało ode mnie nie lada gimnastyki.
Dopiero gdy połączyliśmy siły z Adrianem i wspólnie zrobiliśmy pierwszy HR na Deser w Warszawie w lipcu 2018 roku, bez specjalnej promocji przyszło aż 70 osób. Zastanowiło mnie to, że Warszawa chłonie takie wydarzenia.
Jeśli chodzi o nasze produkty, skupiamy się przede wszystkim na szkoleniach otwartych i dedykowanych, audytem HR, microlearningiem, startegiami EB.
Na zdjęciu: (od lewej) Karolina Kołosowska, Product Owner Hello HR, Karolina Latus, Chief Human Resources Officer & Co-Founder w HR Embassy
Dlaczego przed płatnymi szkoleniami prowadzicie bezpłatne webinary?
Webinary prowadzimy zarówno przed szkoleniem, ale także wtedy kiedy chcemy po prostu podzielić się wiedzą. Staramy się, aby wszystkie osoby, które są na webinarze otrzymały od nas wiedzę, a nie poczucie liźnięcia tematu. Bardzo zależy mi na tym, aby nikt nie wyszedł z webinaru z myślą, że nauczył się czegoś, ale nie wie co z tym zrobić.
Porozmawiajmy o sytuacji pracodawców i zacznijmy od Ciebie. Dlaczego zdecydowałaś się na własną firmę?
Mój tata prowadzi działalność już od bardzo dawna i zawsze mówił, że praca na własny rachunek to większa odpowiedzialność, ale pracuje się na własne marzenia, a nie na marzenia szefa. Zapadło mi to w pamięć.
Realizujesz swoje marzenia?
Zdecydowanie! Moją największą pasją są podróże i myślę, że jeśli ktoś uważnie śledzi moje kanały social media ma na to dowód.
Podejrzewam, że miałaś etap pracy na etacie?
Tak, właśnie w agencji marketingowej reklamowej i Makro Cash&Carry. Liznęłam też pracy w korporacji i, co ciekawe, sprawdziłam się w niej. Było tam bardzo dużo ludzi, co podobało mi się. Warto wiedzieć, że kiedy jest się przełożonym to ma się inną relację ze współpracownikami. Nawet jeśli jest to najlepsza relacja z pracownikami, to nie jest ten poziom i tego mi chyba najbardziej brakowało, natomiast chyba da się bez tego żyć.
Coś kosztem czegoś. Wracając do tematu HR Embassy. Możesz nam zdradzić jakie macie plany na dalszy rozwój?
Pracujemy nad szkoleniami online, dzięki czemu będą dostępne szerszej publiczności. Zdajemy sobie sprawę, że do szkoleń stacjonarnych mają dostęp głównie menedżerowie, a zapomina się o pracownikach. Dlatego opracowujemy szkolenia online i udostępnimy je w niższej cenie. Dzięki temu nawet z prywatnych środków będzie kogoś stać na doszkolenie się.
Druga kwestia to microlearningi, z którymi wchodzimy we współpracę z firmami. Jednym z naszych fajnych projektów to współpraca Santanderem, czyli z firmą, która zwolniła 14 tysięcy osób. Stanęli oni przed ogromnym wyzwaniem stworzenia outplacementu dla tak ogromnej liczby osób. Outplacement kosztuje około 7 000 zł dla jednej osoby, no i wymaga sporej ilości czas. To była trudna sytuacja i ciężko jest się tym chwalić w kwestii promocyjnej, ale trzeba było zaopiekować się tymi ludźmi. Pomogliśmy Santanderowi i zrobiliśmy microlearning dla pracowników. Dostawali oni informacje jak poradzić sobie na rynku pracy, kiedy zostali zwolnieni.
Kto jest Waszym klientem? Do kogo kierujecie ofertę swoich szkoleń?
Jako HR Embassy naszymi klientami są HRBP, HR Manadżerowie, Rekruterzy in-house i agencyjni, sourcerzy, specjaliści ds. HR.
Wydaje się, że to bardzo dużo pracy! W jaki sposób docierasz do kandydatów?
Od dawna mam taką cechę, że rozmawiam z mądrymi ludźmi. I bardziej na tej zasadzie buduje swoją bazę kandydatów. Nie robię rekrutacji, tylko spotykam się z ludźmi.
Czyli networking?
Tak, networking. Ale wygląda to tak, że umawiam się na obiad, rozmawiam z taką osobą przez dwie godziny i mam jej obraz w pamięci. I kiedy ktoś potrzebuje konkretnego specjalisty, to po prostu matchuje te dwie strony. Bardzo rzadko robię taką sensu stricte rekrutację na stanowiska wyższego szczebla. Bo tutaj jest kwestia dobrego poznania kandydata, budowania z nim relacji.
Co zrobić, gdy rekruter nie ma możliwości pójścia na obiad z potencjalnym kandydatem, któremu dopiero za jakiś czas pomożemy znaleźć pracę?
Poruszasz ważną kwestię. Rzadko, który rekruter chce znaleźć komuś pracę. Jest to tzw. odwrócony headhunting, na który Polska nie jest jeszcze gotowa. Najczęściej rekruter szuka kandydata.
Myślę, że najważniejszy jest LinkedIn i komunikacja na nim. To znaczy, jeżeli mamy w swojej bazie kandydata, na którym nam zależy, to się nim opiekujemy, jak tylko możemy najlepiej. Na przykład pytamy co u niego słychać, czy się rozwija, co się zmieniło, czyli zalecam po prostu być z nim w kontakcie.
Próbować być pewnego rodzaju partnerem?
Tak. Uważam, że nie ma czegoś takiego jak klient czy dostawca, tylko jest partnerstwo, strzelamy do jednej bramki. Staram się również dawać swoją wiedzę. Właśnie w ten sposób powstał mój autorski program mentoringowy dla kandydatów – W 30 dni do wymarzonej pracy.
Jak udało Ci się stworzyć zespół, który wspiera Cię w tych działaniach?
Zaczyna się od rekrutacji, którą prowadzę na zasadzie intuicji. Jestem HRowcem, rekruterem, ale najlepiej sprawdza się zawsze kobieca intuicja. I nie ma innej metody.
Sama rekrutujesz?
Nie, razem z Adrianem. Wychodzimy z założenia, że jest to nasza wspólna firma, więc razem tworzyliśmy zespół. I oczywiście na samym początku była duża rotacja, ale było to związane z pracą nad ostatecznym produktem, dlatego było to bardzo dynamiczne środowisko. Natomiast zawsze rozstawaliśmy się z ludźmi w bardzo przyjaznych stosunkach.
Powiedz, jak Tobie współpracuje się z Adrianem? To połączenie dwóch światów: Marsa i Wenus?
Adrian to serce, ja jestem rozumem. Kompetencyjnie w ogóle nie zazębiamy się i uważam, że jest to najlepsze połączenie. Adrian jest kreatorem, wymyśla bardzo dużo rzeczy, a ja jestem czasem takim rozsądnym hamulcowym. Są różne starcia między nami, ale mamy zasadę, że nigdy się nie obrażamy. Każdy konflikt czy sprzeczkę staramy się rozwiązywać konstruktywnie.
Opowiedz mi o swoim największym fakapie.
Był związany z drugą edycją HR na Deser, mówię o edycji w Warszawie. Przyszło ponad 180 osób, na co byliśmy kompletnie nieprzygotowani. Było strasznie gorąco i nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie przewidzieliśmy, że może pojawić się na tym evencie ponad 100 gości! Upał, Praga, do której jest ciężki dojazd i event, który nie jest jeszcze znany. Mieliśmy przygotowane 100 miejsc, a przyszło aż 180 osób. Jedna z tych osób stanęła naprzeciwko mnie i powiedziała “no to macie fakap, ciekawe jak to rozwiążecie”. Nie poradziliśmy sobie, nie było tyle miejsca, nie było klimatyzacji. Dużo osób po prostu wyszło. Wylał się na nas ogrom hejtu.
Musieliśmy się do tego jakoś odnieść, zaopiekować się, wyciągnąć wnioski. Wraz z Adrianem potraktowaliśmy to jako lekcję i upewniliśmy się, żeby żaden z naszych błędów już się nie powtórzył. Ludzie zauważyli te zmiany i zaczęli to doceniać. Ciekawą metodę do naszej pracy, związaną z wprowadzaniem zmian, wprowadziła Dorota z naszego zespołu. Nazywa się start-stop-kontynuuj. Po wydarzeniu, czy szkoleniu, robimy retro, podczas którego wyszukujemy działania, które okazały się złe, czy niepotrzebne. Na przykład na wydarzeniu mieliśmy ciastka z masłem, które wyglądały ładnie, ale szybko się rozpłynęły. Wiemy, że jest to element “STOP”.
KONTYNUUJ, czyli zadziałała lista obecności, rozesłane mailingi skutkowały szybkimi zapisami, czyli to są rzeczy, które nadal robimy. START – myślimy, czego brakowało uczestnikom i staramy się to wprowadzić. Słyszeliśmy głosy, że przydałyby się inne napoje, dlatego zaczynamy szukać partnera, który będzie producentem soków.
Branża HR może spodziewać się jakiejś niespodzianki? Od HR Embassy albo od Karoliny Latus?
Skończyłam pisać książkę skierowaną dla kandydatów pt. “30 dni do wymarzonej pracy – mentoring rekrutacyjny”. A jako HR Embassy planujemy zorganizować konferencję i ma być ona interaktywna, zupełnie inna. Nie chcę, żeby powtarzały się nazwiska prelegentów, tematy. Bardzo podoba mi się formuła “I love marketing” i na nich chcę się wzorować.
Jaka jest najlepsza rada, żeby odnaleźć się w świecie HR?
Trzeba zadać sobie pytanie, czy to mnie kręci i czy jest to coś, co chcę robić, budować swoją markę osobistą. Jeśli tak, to zacznij od świadomego rozpisania strategii, zacznij być widoczny i rób to spójnie. Pamiętaj, żeby być sobą, wtedy to się sprzeda.
Komentarze