Kim są pink collars? I dlaczego to określenie budzi kontrowersje?

Kim są pink collars? I dlaczego to określenie budzi kontrowersje? fot. Alliance Images / Shutterstock.com

Białe, niebieskie, zielone, szare czy różowe. W kolorach kołnierzykowej nomenklatury niekiedy trudno się zorientować. Ta wywodząca się z krajów anglosaskich terminologia pozwala rozeznać się na rynku pracy. Pink collar, czyli różowy kołnierzyk jest przypisywany zawodom, takim jak kelnerka, asystentka lub pielęgniarka. Wymagają one wielu interakcji społecznych i tradycyjnie kojarzone są z tak zwanymi „kobiecymi” rolami.

Kolor różowy zawsze kojarzy się pozytywnie. Patrząc na świat „przez różowe okulary”, widzimy tylko to, co dobre, idealizujemy jego obraz. Róż to kolor błogości, radości i beztroski. Niestety, nie sposób tego samego powiedzieć o pracy „różowych kołnierzyków”, czyli osób zajmujące pośrednie stanowiska pomiędzy pracą umysłową a fizyczną, podobnie jak szare kołnierzyki. Czym się jednak różnią profesje z tych kategorii? Niegdyś stanowiska te piastowały w olbrzymiej mierze kobiety. To z kolei niesie ze sobą dalszy bagaż uprzedzeń i nierówności na rynku pracy. Często osoby pracujące na pierwszej linii kontaktu: na recepcji, w przychodni lub na infolinii zmagają się z pretensjonalnością lub protekcjonalnością. Zarówno ze strony interesantów, jak i własnych kolegów z pracy, którzy nie traktują ich jako równoprawnych współpracowników. Może to być pozostałością utartych w społeczeństwie stereotypów na temat ich obowiązków jako „łatwych” i „mało wymagających”.

Zmiana sposobu postrzegania tych stanowisk jest jednak możliwa. Redefinicja musi zawierać w sobie fakt, że nie ma nic „gorszego” w pracy z ludźmi. Pracownicy usługowi, zarówno mężczyźni, jak i kobiety powinni być traktowani z szacunkiem przez wszystkie strony i być godnie wynagradzani za swoją niewątpliwie ciężką pracę.

Na czym polegają zawody pink collars?

W przeciwieństwie do białych kołnierzyków – wysoko wykwalifikowanych pracowników umysłowych czy niebieskich kołnierzyków – pracowników fizycznych, specjalizujących się w swoich niszach, termin pink collars – różowe kołnierzyki – budzi znacznie więcej emocji. Wynika to z jego pochodzenia, które we współczesnej perspektywie łatwo można odbierać jako zwyczajnie dyskryminujące. Pierwotnie określenie „pink collars” dotyczyło stanowisk niepolegających na wysokim wykształceniu, ani też sile fizycznej, wykonywanych w pozornie niewymagających i bezpiecznych warunkach. Były to najczęściej zawody silnie sfeminizowane. Zaliczały się do nich m.in. profesje:

  • kelnerki,
  • pokojówki,
  • niani,
  • pielęgniarki,
  • stewardesy,
  • hostessy,
  • nauczycielki,
  • bibliotekarki,
  • kosmetyczki,
  • fryzjerki,
  • sekretarki lub asystentki.

Chociaż definiowanie grup zawodowych na podstawie “koloru kołnierzyka” rozpoczęło się już w latach 50. XX wieku, określenie „pink collar” spopularyzowała dopiero w latach 70. amerykańska pisarka Louise Kapp Howe, w ramach swoich badań dotyczących pozycji kobiet na rynku pracy. Miało ono za zadanie zwrócić uwagę społeczeństwa na pewien zbiór spostrzeżeń – z perspektywy czasu skutecznie.

Burzliwe dzieje terminu pink collar – dlaczego obecnie budzi on kontrowersje?

Podziały wyróżnione w ramach terminu pink collar nie byłyby zapewne problemem, gdyby nie implikacje, które za nimi stały. Wymienione profesje zazwyczaj charakteryzowały się w zdecydowanej większości niskimi płacami oraz nikłymi możliwościami rozwoju i awansu. Ponadto, najczęściej były również ściśle powiązane z tradycyjnymi rolami, jakie kobiety pełniły w rodzinie. Z tego względu owy segment łatwo prowokuje do debaty na temat sytuacji zawodowej kobiet, jak również kwestii ogólnospołecznych, jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy.

Nie żyjemy w USA w latach 70.

Przed podniesieniem dyskusji warto jednak zwrócić uwagę na znaczący fakt. Chociaż z pewnością jest jeszcze ogromne pole do poprawy, czasy już się drastycznie zmieniły. Można to zaobserwować na przykładzie chociażby zawodu pielęgniarki, którego bowiem obecnie nikt nie określiłby jako mało wymagającego albo niewykwalifikowanego. Podobnie w przypadku nauczania.

Sytuacja na rynku pracy zależy również w dużej mierze od regionu. Nie tylko pod kątem nieporównywania się do krajów działających według zupełnie innych procedur i opartych o inne spojrzenie na świat, ale także patrząc na sprawę z perspektywy konkretnych województw, obszarów wielkomiejskich, wiejskich lub lokalnego zapotrzebowania.

Większość zawodów z grupy pink collar wyewoluowała wraz z rozwojem społeczeństwa. Chociaż w dalszym ciągu można się w nich spotkać z niższymi płacami, często zależy to od instytucji, zakresu obowiązków czy indywidualnych kwalifikacji. W dalszym ciągu są to profesje w znacznym stopniu popularne wśród kobiet, jednak nastąpiło odejście od ich „monopolu” na tej płaszczyźnie. Coraz bardziej odchodzimy również od ich stygmatyzacji jako „łatwych” stanowisk. Przekonał się o tym każdy, kto miał do czynienia z zakresem obowiązków przykładowo na stanowisku asystenckim. Kobiety jednak nie trzymają się już wyłącznie danych grup zawodowych. Między płciami a profesjami doszło do pełnego przetasowania, które z każdym rokiem się żeńską reprezentację można już spotkać regularnie zarówno w pracach umysłowych, jak i fizycznych. Chociaż w niektórych branżach, takich jak informatyka, dalej trzyma się na uboczu, nie stanowi już ewenementu.

Nie tylko branża ma znaczenie. Według danych Eurostatu w 2021 roku Polska plasowała się na drugim miejscu w Europie pod kątem kobiet na stanowiskach kierowniczych. Nie należy jednak osadzać na nosie różowych okularów. Pole do popisu dalej rozciąga się aż po horyzont. Panie stanowią jedynie 37 proc. menedżerów wyższego szczebla i koncentrują się na niższych stanowiskach zarządczych, zwłaszcza w handlu detalicznym. Czyżby kolejna „babska” branża?

Różowe kołnierzyki apelują: „Traktujcie nas poważnie!”

Należy jednak zastanowić się nad kwestią, czy skoro doszło do przewartościowania wartości w obrębie różowych kołnierzyków, dalej powinny być one zaliczane do tej sztucznie utworzonej podgrupy? Wiele z nich mogłoby zostać zaliczone do drużyny białych, niebieskich lub też szarych. Być może nastały czasy, kiedy wskazane byłoby, żeby stare, przegniłe schematy zostały zburzone aż do fundamentów i odbudowane według zupełnie nowej klasyfikacji np. opierającej się na typach umiejętności, które są wykorzystywane w danych branżach. Szczególnie w teraz, kiedy i tak stoimy na schyłku nowej ery, zapoczątkowanej przez rewolucję technologiczną, która może rzucić zupełnie inne światło na rynek pracy za 20, 10, a może nawet już za 5 lat.

Dopiero takie działania zapewnią realną możliwość wpłynięcia na porządek świata. Skoro już nawet sam kolor różowy przestał być stricte identyfikowany z dziewczęcością, a zapewnił sobie równy udział w zastosowaniu gamy barw, to podobne kroki powinno podjąć społeczeństwo w zakresie pozycjonowania obywateli w kategorii ludzi i kobiet. Wiele uprzedzeń dalej jest silnie zakorzenionych w społeczeństwie i dopiero wspólnymi siłami można coś zdziałać w tym zakresie. Pora, żeby solidarnie przywdziać różowe kołnierzyki, w przenośni i dosłownie, niezależnie od płci, sektora czy wykształcenia – z dumą.

Redaktorka

Z wykształcenia filolog języka francuskiego, jednak od najmłodszych lat emocjonalnie związana z dziennikarstwem i działalnością literacką. Interesuje się szerokim wachlarzem tematycznym, zaczynając od kwestii językowych, kulturowych i społecznych, poprzez finanse i ekonomię, aż po naukę i prawo. Można powiedzieć, że w życiu podąża za iście renesansową definicją bycia "humanistą".

Reklama pracy dla kierowcy

Czytaj także

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w tekście
Zobacz wszystkie komentarze